sobota, 31 sierpnia 2013

Miał być post urlopowy a będzie zakupowy...

Z okazji dzisiejszego NASZEGO święta życzę Wam moje drogie samych sukcesów i dalszego idealnego rozwijania się w tym co naprawdę kochacie :)



Mało mnie dziś nie rozniosło jak zobaczyłam ze mój aparat nie posiada ani jednej fotki z urlopu. Mój kochany mąż się przyznał ze niechcący pozbył się wszystkiego co zrobiłam, stworzyłam ajć... nie mam nic...

Ale za to dobrze ze nie dopadł innych zakamarków walizki i nie znalazł tego co ze sobą przywiozłam... kilka drobiazgów oczywiście nie obyło się bez... 


2 lakierów do paznokci. Oczywiście wrzucił je mój syn do koszyka bo kolorki mu się podobały.
Ingrid Cosmetics Estetic nr 415 oraz Butterfly Single nr 429. Kolorki są idealne ciekawe jak się sprawdza na paznokciach :)
Oraz masełko kokosowe przeciwzmarszczkowe. Nie wierze w takie cudo ale przynajmniej będę mogła męża zmusić do testowania w zamian za usunięte fotki :P


A na widok tej twarzy nie umiałam się opanować heh... strasznie kocham bluzki, tuniki z twarzami. Są świetne. Dlatego pokusiłam się na tunikę nietoperza kolorku szarego. Fajna, luźną i nie ma w niej ciepło. A do nich leginsy czarne z koroneczka. 
Jakaś nowa moda mnie dopadła, taka bardziej luźna... I tak 50 złotych pękło nie wiadomo kiedy... Teraz czas zarobić pieniążki żeby coś sobie kupić:)

A Wy jak przeżyłyście za 50 złotych w tym miesiącu? :) 

Bay bay :)

piątek, 30 sierpnia 2013

Co nowego u mnie czyli co na mnie czekało po powrocie :)

Witajcie :)

Tak jak obiecałam wracam do blogowania pełną parą. Zauważyłam że mam tyle Wam do powiedzenia, tyle do przekazania że nie wiem kiedy znajdę na wszystko czas. Ale mam nadzieje że jakaś motywacja się pojawi i to wielka. 

Dziś przychodzę do Was z czym? Z tym co uwielbiamy najbardziej czyli paczuszkami :)
Po powrocie z urlopu czekały mnie same przyjemności tak jak i kilka z nich przywiozłam dla siebie :)


Dostałam w sumie tylko 3 paczuszki, ale 3 na tyle przyjemne że aż mordka się sama cieszy :)

Pierwsza jaką otrzymałam było masełko marki The Body Shop Honeymania. Małe nieporęczne cudo o prze milutkim zapachu, o kuszącym dodam... już nie umiem się doczekać aż moje ciało je poczuje :)


Kolejną jaką się pochwalę będzie druga a zarazem kolejna niespodzianka do testowania od Sample City. Udało mi się załapać na kolejna akcje do testowania ha ha chyba za dobre sprawowanie. A testować będzie jak zawsze mój mąż to co już mieliśmy. Czyli szampon Oliprox :) Ale zawsze warty na poznanie nowych jego możliwości :)


Ostatnia chyba sprawiła mi największą radość już po samym otworzeniu. Nie wspominając już o wcześniejszym powiadomieniu. Zresztą co będę nawijać same zobaczcie...


Nie zawsze szczęścia uwielbia do mnie zaglądać. Ale jednak od czasu do czasu się udaje :)
I tak własnie się stało w tym przypadku. Wygrałam rozdanie na zaprzyjaźnionym blogu u Patrycji :) Było to rozdanie powiązane z drogeria Sekret Urody z Dębicy. Nie zawsze biorę udział w rozdaniach bo to od szczęścia czasem zależy. Ale widać ze do mnie tym razem się uśmiechnęło. Dzięki Pati :)

A otrzymałam:

Podkład Revlon 
Cienie do powiek Virtual 
Błyszczyk bezbarwny Bell
I w ramach niespodzianki malutkie pilniczki do paznokci :)
Nie wspominając o ładnej kartce w róże od Pati :)

I jak człowiek ma tu nie być zadowolony kiedy od drzwi rzucają się w oczy koperty. I to pełne na dodatek:D
A u Was co nowego było w tym tygodniu bądź miesiącu?

Pozdrawiam
Nusinka


czwartek, 29 sierpnia 2013

Był urlop nie ma urlopu :(

Wróciłam :D
Ktoś tęsknił? Czułam że nie he he :)

No niestety zawsze co dobre szybko się kończy. Odpoczęłam ciałem ale dusza nie bardzo... jakoś połowa urlopu więcej mnie zdołowała niż ucieszyła ale to mało ważne. Jeszcze kilka dni spędzę w domku a od poniedziałku czeka mnie praca jeszcze raz praca do najbliższych wakacji :)
Ale co Cie nie zabije to Cie nie wzmocni he he :)

Od jutra zaczynam blogowanie pełna parą wiec do zobaczenia :)




wtorek, 27 sierpnia 2013

Przypominajka :)

Dziewczyny :)

Nie wiem czy pamiętacie ale w dalszym czasie trwa u mnie na blogu rozdanie typowo kobiece. 
Wiec jeśli któraś jeszcze nie skorzystała z możliwości wzięcia udziału przypominam ze do 10 września macie czas. Później szykuje następną niespodziankę. Jeśli oczywiście wszystko pójdzie po mojej myśli :)

Pozdrawiam
Nusinka



niedziela, 25 sierpnia 2013

Kolejny Garnier na moich włosach czyli zmiana czyżby na lepsze?

Hej Kochane :)

Po raz kolejny postanowiłam zainwestować w zwykła farbę do włosów posiadającą możliwość rozjaśniania włosów do 4 tonów.
Po raz kolejny postawiłam na farbę Garniera ale tym razem... Color Naturals Creme...
Co z tego wyszło? Same się przekonajcie :)

Co producent mówi o swoim produkcie: 

Nowość w koloryzacji włosów Garniera
Trwała koloryzacja odżywiająca włosy z 3 olejkami. 
Z oliwką, awokado, karite.

Formuła kremu koloryzującego Garnier Color Naturals wzbogacona w olejek z oliwek wnika we wnętrze włosa, aby wydobyć długotrwały kolor z lśniącymi refleksami i zapewnić 100% pokrycia siwych włosów. Kremowa formuła z 3 olejkami odżywia i wygładza włókno włosa: włosy odżywione są elastyczne i miękkie w dotyku.

Kilka słów ode mnie: 

Kocham być blondynka i tak już chyba pozostanie. Od gimnazjum farbuje włosy i już chyba wszystkie czerwienie miałam po czarne, różowe, rude aż po blond. I na blondzie zostało. 

Tym razem upłynęło troszkę czasu od ostatniego farbowania wiec zakupiłam nowość która dostrzegłam w moim sklepie. Garnier Color Naturals Creme. Pomyślałam czemu nie. Farby Garniera lubię, nic mi się po nich nie dzieje wiec raz się żyje a może...
I tak farba nr 111 czyli super jasny popielaty blond za jedyne 12 złotych trafił w moje łapki. 


A dziś farbowanie. Hm... z początku byłam strasznie zawiedziona ponieważ po rozmieszaniu kremu okazało się ze farba jest strasznie rzadka. Kolorek oczywiście biały a zapach o boże strasznie amoniakowy, dający po nozdrzach oraz oczach. Ale po pewnym czasie amoniakowy zapach gdzieś się tracił w powietrzu i spokojnie szlo oddychać. 



Farba chodź rzadka to nakładało się ja dobrze na włosy. Nie ściekała wręcz trzymała się idealnie na włosach. Tylko kolejny minusik strasznie szczypała mnie w głowę, po czasie zmieniając szczypanie w strasznie rozgrzewający efekt. Ale dało się to wytrzymać. 


Odrosty poszły w ruch z farba 25 na głowie, potem kolejne 10 na resztę włosów. A następnie spłukiwanie. Farba zeszła szybciutko, bez jakichkolwiek niespodzianek.Nie uczuliła, nie pozostawiła. Suszenie tez rewelacja a efekt.

O boże... jestem siwuska ha ha... tak tak moja reszta blond włosów zamieniła się w siwiznę. A odrosty stały się wręcz blond co powaliło mnie na kolana. Miałam wrażenie podczas trzymania farby na włosach ze w ogóle się nie rozjaśniają ale jednak. Osiągnęłam efekt który moim zdaniem nie spotykany był do tej pory. Poprzednia farba z Garniera Color Sensation pójdzie w odstawkę a ta będzie królować póki nie znajdę innej.

Dodam jeszcze ze włosy po farbowaniu były fajne  w dotyku, dobrze się rozczesywały a co najważniejsze nie wypadła mi ich ani grama.





Podsumowując:

Po raz kolejny okazuje się ze to co na pierwszy rzut oka nie zachwyca na koniec daje podwójny efekt. Ja w sumie dążyłam do tego by odrosty były pokryte farba. Rozjaśnione. I udało się. A osiągnięty efekt powalił mnie na kolana z czego mogę powiedzieć ze farba ta jednak jest warta polecenia dla blondynek :)

Życzę Wam miłego dnia :)

sobota, 24 sierpnia 2013

Czas się pożegnać....

I wreszcie i u mnie nadszedł ten czas ze zawieszam blogowanie na kilka dni :(

Ale to wszystko z takiego powodu ze muszę odpocząć, naładować baterie i wyjeżdżamy z rodzinka na mały odpoczynek w góry. 
Nie będzie mnie dosłownie tydzień wiec nie zabieram ze sobą nic...

Po powrocie czeka mnie masa obowiązków i kolejny rozdział w życiu. 

Wiec pozdrawiam Was serdecznie i uciekam odpoczywać. Mam nadzieje ze o mnie nie zapomnicie :)

Pozdrawiam Nusinka :*


piątek, 23 sierpnia 2013

O tym jak to żona dogodziła swojemu mężowi :D

Cześć moi kochani :)

Czy domyślacie się o czym będzie dzisiejszy pościk?? Hm... ja już wiem co macie na myśli ha ha ale nie o tym nie będzie :)

Ja jako zona swojego męża mam od czasu do czasu takie coś ze trzeba o męża troszkę zadbać. Nie ukrywam ze mąż chodź ma swój wiek wygląda zawsze młodo, uroczo i seksownie. Sam ile może tyle się stara żeby dobrze wyglądać :)

Niedawno dostaliśmy do testowania pewne cudo które według niego jest jego nr 1. A co to sami zobaczcie :)


Whisky Silver Men After Shave Balm
Męski balsam po goleniu


O produkcie:

Zniewalający i magnetyczny zapach przeznaczony dla odważnych, kochających życie mężczyzn. Wspaniałe morskie aromaty, które wzmacniają akordy słodkiej wanilii i piżma. Zapach stworzony w 2004 roku, doskonały na każdą porę dnia i każdą okazję.

Nuty zapachowe:

Nuta głowy: bergamotka, lawenda
Nuta bazy: drzewo cedrowe
Nuta serca: piżmo, wanilia

Pojemność:
200 ml/ 16 zł.



Kilka słów ode mnie o produkcie :

Przede wszystkim jak każdy produkt jaki posiadamy w naszym łazienkowym asortymencie znajduje się w plastikowym opakowaniu o pojemności 200 ml. Opakowanie to jest kolorku białego w z motywem przeplatanej krateczki ciemniejszej barwy. Fajne skromne opakowanie od razu skojarzyło mi się z męskim produktem.

Balsam natomiast jest kolorku białego. W dotyku delikatny jak mleczko do twarzy. Nie jest gesty ale za to bardzo lejący. Dodam jeszcze to iż jest bardzo wydajny. Nie trzeba go wiele żeby cala ogolona męska twarz była nim pokryta.



Zapach hm...delikatny, nie podrażniający ani nosa ani oczu. Nie jest słodki wręcz swoim zapachem koi zmysły.

Skład :



Co mój mężczyzna na to :

Mąż bardzo się ucieszył z możliwości testowania własnie tego produktu. Ale i w pewnym momencie się wystraszył. A to tylko dlatego ze zawsze był przyzwyczajony do wód po goleniu ponieważ balsamy rożnego pochodzenia go uczulały. Jakie było jego zaskoczenie kiedy po goleniu wklepał sobie w twarz balsam. Przede wszystkim jego twarz stalą się świetna, delikatna w dotyku i milutko pachnąca. Miejsce w którym wcześniej był zarost nie było wysuszone wręcz nawilżone a jego twarz wreszcie nie szczypała i nie była uczulona. Mnie najbardziej zadowolił fakt że jemu się podoba ale i taki że w końcu duszące i przykre dla mnie wody po goleniu poszły w odstawkę. Mąż wręcz go pokochał i nie ma zamiaru zmieniać na nic innego.
Pierwszy balsam po goleniu i pierwszy faworyt na zawsze :)


Ciesze się ze w małym stopniu mogłam się przyczynić do tego ze maż jest zadowolony, ale i dziękuje firmie WIT ze mogła mi w tym pomoc :)

A Wasi mężczyźni co preferują balsam czy jednak wodę po goleniu? :)


Kosmetyk do testów otrzymałam dzięki współpracy z

Nie miało to jednak wpływu na moja opinie.

środa, 21 sierpnia 2013

Kolejny żel który zachwyca i uwodzi zapachem czyli żel Apart na moim ciele :)

Witajcie :)

Na początek będę się tłumaczyć. Mam nadzieje ze mi wybaczycie moja nieobecność ale odkąd zaczęłam prace zaczynam doceniać kobiety, matki i wszystkie ich siły. Przed praca nie mam czasu a już po pracy w ogóle mi go brak. Ale nadrobię... ale od piątku znowu mnie nie ma bo jadę odpocząć i nie zabieram lapka ze sobą na tydzień. 
Ale we wrześniu będzie kolejna niespodzianka dla Was :)
Wybaczycie? :)



Za to dziś będzie mała recenzja :)

Apart Natural preBIOtic żel pod prysznic-oliwka i buriti

Kilka słów od producenta :

Hipoalergiczny żel pod prysznic Apart zawiera naturalne prebiotyki, które odbudywują i wzmacniają korzystną dla człowieka florę bakteryjną. Wspomaga ona ochronę skóry przed chorobotwórczymi mikroorganizmami, podrażnieniami, starzeniem oraz utratą wilgoci. Oliwka natłuszcza i zapobiega nadmiernej utracie wody, zmiękcza i uelastycznia naskórek. Wygładza oraz wzmacnia lipidowe bariery ochronne naskórka. Tworzy na skórze delikatny film chroniący ją przed niekorzystnym wpływem czynników zewnętrznych. Buriti chroni przed wolnymi rodnikami odpowiedzialnymi za przedwczesne starzenie się komórek, natłuszcza, odżywia, wygładza i uelastycznia skórę. Jest bogatym źródłem karotenoidów (prowitaminy A), tokoferoli (witaminy E) i niezbędnych dla skóry kwasów tłuszczowych. Mleczko owsiane nawilża i odżywia skórę. Pochodna masła Murumuru chroni warstwę hydrolipidową naskórka.

Pojemność: 400 ml

Kilka słów ode mnie :)

Żel pod prysznic Apart znajduje się w plastikowej przezroczystej butelce o pojemności 400 ml. Opakowanie skromne, niczym nie wyróżniające się. 
Szczerze to można powiedzieć ze żel prędzej przypomina mleczko pod prysznic. Jest własnie takiej konsystencji kremowej , geste nie uciekające samo z opakowania. Kolorku jest białego. Typowe mleczko do ciała.  Zapach wyróżnia się oliwkowo, cudnie :) Nie jest mdły a wręcz ponaglającym jego wąchanie. Ba prawdę mówiąc od tego zapachu można się uzależnić. 


Skład :



Opinia:

Już któryś raz z kolei połasiłam się na ten żel. A to wszystko dlatego ze kusi mnie przede wszystkim jego zapach. Jest cudowny, taki oliwkowy. A ja kocham pachnieć oliwkowo :)
Kolejna rzeczą jaka w nim cenie to to iż jest bardzo gesty a zarazem wydajny. Już nie wiele go potrzeba żeby idealnie namydlić nim skore po czym ja umyć. Pieni się świetnie tak jak i świetnie pachnie. 
Jest wręcz niezastąpiony pod względem nawilżania. Posiada sam w sobie oliwkę która po części nie tylko dobrze pachnie, myje ciało ale i również nawilża.


Skora po nim jest gładka, miła w dotyku. Nie uczulona nie swędząca. Pięknie pachnąca. 
Ja jako alergik mam fiola na punkcie produktów które uczulać mnie mogą. Ale ten spisał się w sam raz. Nic mi się po nim nie działo a skora była odświeżona na długi długi czas.

Minus znalazłam jeden. A głownie będzie to opakowanie. Lubie często zmieniać zele i sobie dogadzać. A ten ma wielkie 400 ml opakowanie. To moim zdaniem bardzo dużo. Po pewnym czasie nastaje taki moment ze mam bieda zużyć go do końca. Aj ... i potem stoi i stoi ha ha :)
Również przyczepie się do zamknięcia. Lekko jest koślawe co moim zdaniem złe wpływa przy kończącym się produkcie. Ciężko ułożyć go na przysłowiowej główce. Wtedy butla stoi strasznie krzywo. 


Ale to moim zdaniem najmniej ważne. Najważniejsze jest to ze żel się sprawdza i faktycznie jest dobry. I nie trzeba wydawać za niego nie wiem jakich wielkich pieniążków.
Dostępny jest w wielu wariantach zapachowych :)

Miałyście go może? Jak się sprawdził?
Pozdrawiam

Nusinka 

piątek, 16 sierpnia 2013

Uwodzicielską kobietą być...

Witajcie :)

Każda z nas kobiet kocha wiele rzeczy. Kocha swojego mężczyznę, kocha swoje dzieci. A najbardziej kocha pięknie wyglądać  a najbardziej cudownie pachnieć. 

Dlatego ja dziś namowie Was na pewne cudo dzięki któremu czyje się wyśmienicie, wyjątkowo, kobieco!


New Brand French Cancan - woda perfumowana

Kilka słów od producenta :

Bardzo zmysłowy i bardzo prowokujący - dla kobiet zdecydowanych, pewnych siebie
Zapach lekki, ciepły, kobiecy i uwodzicielski. Pełen sprzeczności, złożony niczym dusza kobiety, która jest zmienna i nieprzewidywalna.
Jest to świeża , romantyczna i bardzo kobieca kompozycja. Wprawi Ciebie w dobry nastrój każdego dnia.
French Cancan odzwierciedla ekskluzywny świat mody i kreatorów. Kobieta French Cancan jest nowoczesna i śledzi wszystkie nowe tredndy w modzie. Ma swój unikalny i pełen elegancji styl. Jest zmysłowa, oryginalna i uwodzicielska

Piramida zapachu:
• Nuta głowy: malinowy nektar 
• Nuta podstawowa: ambra, wetiwera 
• Nuta serca: agnolia, czarny pieprz 

Kilka słów ode mnie :

Na temat opakowania perfumy nie będę się zbytnio rozpisywać ponieważ do przetestowania od WIT Dystrybutor Kosmetyków otrzymałam próbkę. Ale sama próbka tez niczego sobie. Malutki szklany stożek zakończony pięknym kwiatuszkiem słonecznikiem dla mnie przypominający idealne słoneczko. 

Natomiast po obejrzeniu fotek w internecie zauważyłam ze poprawne opakowanie perfumu przypomina kształty kobiece od biustu do samego dołu  Podoba mi się ten motyw ponieważ idealnie ukazuje nam połączenie flakonu z nazwa perfumu czyli French Cancan :)


( źródło internet)

Już samo opakowanie daje nam do zrozumienia ze perfum sam w sobie będzie zawierać coś seksownego. I wcale nie ma tu pomyłki. 


Zaś jeśli chodzi o New Brand French Cancan jest to woda perfumowana o pojemności 100 ml. Na pierwszy raz kilka psiknięć niesie ze sobą słodki pełen seksapilu zapach, strasznie przypominający tony kwiatowe ale jako takowego w nim nie znajdujemy. Zapach jest lekki, słodki  a zarazem kobiecy i oczywiście uwodzicielski. 
Nie jest duszący, nie czuć w nim aż takiego dużego stopnia alkoholu wręcz jest idealny. 
Utrzymujący się długo na skórze. Nie uczulający. 


Pierwszy raz takie wielkie zetkniecie z nim miałam w dniu kiedy to pierwszy raz wyszłam do nowej pracy. Spotkany na klatce kolega nie mógł się oprzeć jego zapachowi. Usłyszałam od niego ze cudnie pachnę.  Ba wiedziałam ale nie myślałam ze to będzie tak działać na facetów  Potem już słyszałam to nagminnie. Cudnie, pięknie, kobieco i słodko... przewijało się cały czas.

Ja również tak uważam ze kobieta słodka jest ale dodatkowa słodycz wcale nie zaszkodzi. Zapach to jest coś co mężczyzna wyczuwa a im bardziej odważny tym my czujemy się pewniej. A oni szaleją :D 


Nie rozstaje się z nim wcale. Aktualnie próbka mi się kończy wiec poszukuje już oryginalnego produktu. Nie jest drogi bo kosztuje ok 22 złote, ale wiem ze im słodziej kobieta pachnie tym słodsza jest na żywo :)

Chodź ja sama jestem zona i matka w jednym czasami lubię się poczuć kobietą która potrafi uwodzić zapachem nie tylko swojego mężczyznę  Im bardziej pięknie pachnę tym bardziej czuje się doceniona, kobieca i uwodzicielska.

Wiec dziewczyny do dzielą. Warto mieć, warto wypróbować warto się poczuć na nowo seksowną kobietą!


Kosmetyk do testów otrzymałam dzięki współpracy z 


Nie miało to jednak wpływu na moja opinię. 

Ach ta biedronka...

Cześć :)

Ale ja mam dziś dzień aj... od rana wydaje mi się ze jest poniedziałek, po za tym jestem zakręcona i potrzepana jak paczuszka draży ha ha....

Widziałyście najnowsza biedronkową kolorowa promocje? 



Może na pierwszy rzut oka nie ma w niej nic ciekawego co by powaliło mnie na kolana, ale postanowiłam się wybrać i zobaczyć na własne oczy co jest w promocji. I co zrobiłam? Oczywiście się skusiłam na kilka rzeczy. 

O rany powinni przede mną zamknąć takie sklepy. Dopiero zaczęłam pracować a już nie mam kasy bo wszystko włożyłam w...  kosmetyki ha ha :D

Ale jak tu żyć bez kosmetyków i dodatków rożnego pochodzenia. 

Połasiłam się tym razem na :


Przede wszystkim na nowość Garniera czyli na krem Hydro Adapt matujący i odświeżający krem-sorbet błyszczenie pod kontrolą. W końcu czas na własnej skórze poznać te dobre opinie o tym kremie :) (8,79zł)

Peeling Joanna Naturia truskawka. Ten zapach urzeka i zniewala :) (3,39zł.)
Oraz chusteczki do demakijażu BeBeauty, które towarzysza mi na co dzień.  (3,99zł.)


Po za tym nic ciekawego nie znalazłam. Ale kosmetyczkę zaopatrzyć trzeba bo szykujemy się na tygodniowe wczasy. Późno bo późno ale już doczekać się nie mogę :)

A Wy skorzystałyście z biedronkowej promocji? Kupiłyście coś ciekawego?
Jeśli nie to może warto by było ją odwiedzić :)

Pozdrawiam 
Nusinka


czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozpieszczam się razem z Bangla.pl :D

Witajcie Moi Kochani :)

Być kobietą w moim przekonaniu niesie fakt że to znaczy być osobą szczęśliwą i niesamowicie dopieszczoną :D
Ja własnie od kilku dni się taką czuje, bo mam wszystko to o czym od dawna marzyłam. 


A wczoraj tylko serwis Bangla.pl dopieścił mnie dodatkowo:)
Dostałam mała a zarazem skromną paczuszkę którą jak otworzyłam to przez kilka minut zbierałam szczękę z podłogi :)


Zobaczcie jaka skrywała zawartość :)


Kilka drobiazgów a masa przyjemności :)


Coś do makijażu :

AA Make Up B.B. 
Wibo Primer Base czyli baza sylikonowa pod makijaż
Manhattan BB Cream 9in1


Cienie:

Maybelline Big Eyes by eyestudio nr 03
Astro Eye Artist 550 Sunny Shiny


Maskary i nie tylko:

Maybelline The Falsies Feather -Look Volum Express
Maybelline The Colossal Volum Express Smoky Eyes 
Lumene naturalna nawilzajaca pomadka do ust nr 12



Pozostałości :

Dove hair therapy odzywka w sprayu bez spłukiwania
Soraya Świat Natury regenerujący olejek do twarzy 


Jak się podoba paczuszka? Teraz mi wierzycie ze nie trzeba wiele żeby kobieta była zadowolona :D

-----------------------------------------------
Jeszcze kilka słów o serwisie Bangla.pl
Ja trafiłam na ten serwis całkiem przypadkowo dokładnie rok temu. Poszukiwałam informacji  na jeden temat i wujek google pokierował mnie tam. 
Przede wszystkim jest to serwis skupiający w jednym miejscu recenzje oraz piękne zdjęcia produktów różnorakiego pochodzenia. Możecie tam znaleźć  wiele przydatnych informacji oraz zapoznać się z nowościami które zasilają nasz rynek. Po za tym macie możliwość poznania wielu wspaniałym i życzliwych osób które zawsze pomogą, doradza a w trudnych chwilach wesprą swoja pomocna dłonią. 
A od czasu do czasu macie możliwość przetestowania produktów całkiem za darmo oczywiście w zamian za recenzje i kilka treściwych fotek.

Kocham ten serwis przede wszystkim za atmosferę, za możliwość poznawania nowych osób a głownie za to iż wiele opinii i fotek pozwala mi na zakup nowości albo ocenę produktów. 

Wiec nie ma na co czekać :)
Bangla.pl stoi przed Wami otworem :)
Zapraszam :)



Kosmetyki do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt.

wtorek, 13 sierpnia 2013

I nigdy więcej nie zagościsz u mnie na łazienkowej półce...

Wiecie co Wam powiem. Ja to mam jakieś szczęście do bublowatych produktów. 
Kolejny na mojej półce i kolejny niesamowicie nie trafiony. 
A o czym mowa? O pewnym szamponie do włosów przetłuszczających się  a w skrócie Biały Jelen. 


Kilka słów od producenta :

Hipoalergiczny szampon Biały Jeleń z naturalnym chlorofilem dla osób z różnego rodzaju alergiami i problemami skórnymi, o skórze wrażliwej, mieszanej i do włosów tłustych:
- naturalne, bezpieczne i delikatne składniki,
- nie zawiera alergenów i sztucznych barwników,
- włosy łatwo się rozczesują, są miękkie, lśniące i puszyste.
Przebadany klinicznie wśród osób z alergiami skórnymi!
Zawiera:
- proteiny pszeniczne ułatwiające rozczesywanie,
- bawełnę wygładzającą powierzchnię włosa,
- biotynę zwaną witaminą pięknych włosów,
- naturalny chlorofil regenerujący podrażnioną skórę.

Kilka słów ode mnie :

Szampon Biały Jeleń hipoalergiczny znajduje się w plastikowej butelce z wieczkiem o pojemności 300 ml. Butelka jest kolorku białego niczym szczególnym nie wyróżniająca się. 


Konsystencja szamponu jest lejąca na pierwszy rzut oka wcale nie gęsta przypominając wodny roztwór a nie szampon. Kolorku jest jasno zielonego, zapachem przypomina aloes ale głownie aloes to nie jest. 


Skład :

Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamide DEA, Cocamidopropyl Betaine, Decyl Glucoside, Lauryldimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Protein and Lauryldimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Starch, Laureth-7 Citrate, Gossypium Herbaceum Seed Extract, Parfum, Trimethylolpropane Trioleate (and) Laureth-2, Citric Acid, Tetrasodium EDTA, DMDM Hydantoin, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Urea, Disodium Phosphate, Biotin, Diethylhexyl Syringylidene Malonate, Caprylic/Capric Triglyceride, PEG-14 M, CI 75810 (27.08.2010)



Moja opinia :

Zacznę może od tego ze zdobyłam go w jednym rozdaniu na blogach. A ze kończył mi się własnie szampon postanowiłam zacząć używać i się przekonać jaki jest. 
Na jego temat są podzielone zdania. Jedni uważają ze jest świetny drudzy zaś ze beznadziejny. Ja chyba będę zaliczać się do tych drugich a dlaczego?
Przede wszystkim szampon nie powalił mnie już podczas mycia. A to wszystko dlatego ze nie dałam wielkiej ilości go na włosy i w ogóle mi ich nie umył. Po za tym się nie pieni nawet jak nawale nie wiem jaka ilość na włosy. 
Już podczas mycia czuje pod opuszkami palców ze moje włosy staja się ciężkie, takie niemile w dotyku. 
Ba i wcale się nie mylę. Jak przychodzi do rozczesywania włosów to jest jeden wielki płacz. Moje włosy staja sie wtedy oporne z wielkimi ilościami kołtunów. Oj nie. Wtedy to zamiast rozczesywać wyrywam je sobie(ajć). Już widać ze bez odzywki z włosami nic nie zdziałam.


Co po za tym. Szampon przeznaczony jest dla włosów przetłuszczających się. I chyba tylko tu mogę powiedzieć że widzę różnice. Nie muszę myc często głowy bo aż tak się nie przetłuszczają mi się włosy ale za to głowa jak jasny gwint mnie swędzi. A tego to ja nie na widzę niesamowicie. Tylko bym się drapała nic więcej. Dla mnie powiedziawszy nie odpowiada ale mężowi zaś służy niesamowicie. Nic mu się po nim nie dzieje a skora głowy wyleczona.
Hm... czyżby w tym była jakaś zasada? Możliwe. 

Ale jeszcze dodam to iż już jak uporam się z ich wysuszeniem mam jedna wielka szopę. Tak jakby mnie 220 popieściło. A sam włos suchy jak wióra. Wiec jaki z tego morał?

Ja więcej nie chce o nim słyszeć. Chciałam wypróbować to wypróbowałam ale po raz ostatni zagościł na mojej polce. 
Tym razem Biały Jeleń w mojej łazience na więcej nie ma wstępu. Tylko szampon bo reszta świetna. 

Pozdrawiam 
Nusinka


poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Moja ulubiona maska do włosów czyli kilka słów o Argan Oil Biovax :)

Witajcie :)

Dziś przychodzę do Was z recenzja mojej ulubionej maseczki do włosów L`abiotica Biovax Argan Oil. 
Już od dawien dawna marzyło mi się mieć chodź jedna i wypróbować ja na swoich włosach. W końcu okazja się nadarzyła jak wygrałam ja w jednym z konkursów. 


Kilka słów od producenta :

BiovaxŸ Naturalne Oleje Argan Makadamia Kokos to swoista BioOdnowa dla włosów, dzięki którym przejdą one efektowną przemianę. Kompozycja starannie dobranych szlachetnych olejów zapewnia kompleksową rewitalizację i odmłodzenie włosów na całej ich długości.

Kuracja uwalnia naturalne piękno i energię Twoich włosów, przywracając im zmysłowy wygląd oraz utrzymując je w doskonałej formie. Bogata maseczka o aksamitnej konsystencji kryje w sobie całe dobrodziejstwo drogocennych olejów, które przeniknie do włosa w trakcie zabiegu.

Receptura maseczki BiovaxŸ zawiera w swoim składzie 3 naturalne oleje obfitujące w cenne substancje odżywcze gruntownie rewitalizujące zarówno włosy, jak i skórę głowy bez efektu obciążenia:

Olej arganowy (Maroko), dzięki wyjątkowo wysokiej zawartości witaminy E (min. 550mg/l), chroni włosy przed destrukcyjnym działaniem wolnych rodników oraz promieniowaniem UV. Hamuje procesy starzenia. Dodaje włosom blasku, sprężystości, pięknie je wygładza. Olej arganowy w maseczce BiovaxŸ jest produktem w 100% organicznym, tłoczonym na zimno, niemodyfikowanym chemiczne. Posiada certyfikat Ecocert.

Olej makadamia (Hawaje) stanowi bogate źródło rzadko występującego w przyrodzie kwasu palmitooleinowego C16:1, harmonijnie funkcjonującego z naturalnymi lipidami skóry. Doskonale odżywia skórę głowy, warunkując prawidłowy wzrost zdrowych włosów.

Olej kokosowy (Indie) wnika do głębokich warstw włókna włosa, gdzie aktywnie hamuje utratę jego składników budulcowych. Wzmacnia strukturę włosów, zapobiegając ich łamliwości. Zapewnia silny i długotrwały efekt nawilżenia.

Efekt na włosach:

- włosy pełne blasku, życia i energii,
- równomierne nawilżenie, wygładzona powierzchnia włosów,
- promienne, lśniące zdrowym blaskiem włosy,
- niezwykła elastyczność i sprężystość,
- zabezpieczona przed promieniowaniem UV struktura włókien.

Kilka słów ode mnie :

Opakowanie :

Maseczka znajduje sie w plastikowym słoiczku zamykanym wieczkiem. Opakowanie jest białe, mało widoczne jest zobaczenie w nim ile produktu nam jeszcze zostało.


Konsystencja :

Konsystencja jest zbita,bardzo gęsta a zarazem kremowa. 
Kolorku jest mlecznego miła w dotyku i śliska. 



Zapach :

Jeśli chodzi o zapach to muszę przyznać ze jest bardzo milutki dla noska. Wyczuwalny jest w niej zapach kokosa troszkę mocny i duszący ale da się przeżyć. 

Skład :

Aqua, Cetyl Alcohol, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Quaternium-87, Cetrimonium Chloride, Argania Spinosa Kernel Oil, Macadamia Integrifolia Seed Oil, Cocos Nucifera Oil, Betaine, Acetylated Lanolin, Lawsonia Inermis Leaf Extract, Parfum, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Methylisothiazolinone, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid, Triethanolamine, Hexyl Salicylate


Moja opinia :

Od zawsze chciałam posiadać chodź jedna maseczkę Biovax. Ale jakoś nigdy nie potrafiłam na nią natrafić w swojej aptece. Wraz z dniem kiedy dostałam ja do swoich rak wszystko się zmieniło. 

Od razu wzięłam się za jej obcowanie z moimi włosami. Używam ja co 3 dni  z racji tego ze nie mam potrzeby częstszego mycia głowy. Ale za każdym razem jest ze mną. 

Przede wszystkim podoba mi się w maseczce jej mleczna zwarta konsystencja dzięki której fajnie rozprowadza się ja po włosach. Nie trzeba jej wcale wiele nałożyć na włosy żeby uzyskać milutki efekt nie tylko po umyciu ale i po wysuszeniu. 


Co po za tym? Po nałożeniu jej na włosy przede wszystkim nakładam na głowę  czepek i odczekuje 15 minut albo i dłużej dla lepszej regeneracji dla włosa. 

Po upływie tego czasu zmywam głowę po czym biorę się za rozczesywanie. Już wtedy da się zauwazyc ze włosy są leciutkie nie obciążone i pachnące. Rozczesują się idealnie, szybko i co najważniejsze nie są poplątane i nie zostają gigantyczne ilości na grzebieniu. 


Po rozczesaniu i wyschnięciu włosy dalej są delikatne, nie puszące się a co najważniejsze delikatne i odżywione. Nie zauważyłam żeby podczas używania moje końcówki się rozdwajały czy po prostu wychodziły garściami. Włosy stały się mocniejsze zregenerowane i pełne blasku. 

Podsumowując :

Nie zauważyłam żeby maska do włosów miała jakieś minusy. Same plusy. I co najważniejsze już teraz mogę ja dostać w mojej aptece za jedyne 16 złotych. Wiec fakt ze pomału maseczka mi się kończy świadczy o tym ze czas zakupić kolejna :)

Używałyście jej może? Jak efekty?
Mam nadzieje ze świetne takie jak u mnie :)

A na koniec przypominam Wam jeszcze o rozdaniu które ruszyło w sobotę :)