poniedziałek, 26 stycznia 2015

O przeciętniaczku słów kilka. Tusz do rzęs 2000 LASH - Sensitive x4.

Kiedyś na osiedlowym bazarku zaopatrzyłam się w tusz marki Editt Cosmetics. I tak sobie leżał w kosmetyczce zapomniałam sobie o nim na śmierć. 

Jak do niego się dokopałam, wypróbowałam teraz przyszedł czas na chwalipięstwo :P

Tusz do rzęs 2000 LASH - Sensitive x4

Bajeczny efekt! Uwodzicielskie spojrzenie!

Rzęsy pogrubione nawet o 300%, zalotnie podkręcone i uwodzicielsko wymodelowane.

(źródło internet)



O produkcie:

Opakowanie tuszu brązowe, przeciętne, najzwyklejsze z złotymi napisami które maja charakterystyczne cechy ścieralności. Tandetnością lekko bije. 
Pojemność 9 ml.
Cena ok 4 zł. 


Szczoteczka oczywiście również szału jako tako nie robi. Dlaczego? Oczywiście zacznę od tego że jest najzwyklejsza,nie sylikonowa, bardzo słabo dostosowująca się do oka. 
Maluje może i dobrze ale zauważyłam że strasznie się odbija na powiece. 
Kolor oczywiście czarny.


Plusem jedynie jest to że nie powoduje uczulenia albo łzawienia oczu. 

Efekty :

Jak przystało na przeciętniaka muszę powiedzieć że szału to on na mnie nie zrobił. Czasem miałam już do czynienia z takimi kosmetykami własnie z tej dolnej polki i muszę powiedzieć że fajne były. Tym razem się zawiodłam.

Producent obiecuje cuda na kiju oczywiście niespełniane. Efekt nałożenia maskary na powieki moim zdaniem jest beznadziejny. Fakt tusz widać że jest na rzęsach ale tak słabiutko. Po za tym pogrubienie. Ja się pytam gdzie ono jest? Własnie a miało być nawet do 300% chyba w snach. 
Podkręcenie faktycznie jest ale pod warunkiem że bez mała się w lustro wejdzie żeby zobaczyć. A wymodelowane już się nie wypowiadam. Sklejone bez efektu wow. Ach... cudów to ja się nie spodziewałam szczerze powiem. 
Zresztą wszystko widoczne jest na fotkach.



Dobrze tusz można wykorzystać w przypadku szybkiego podwórkowego wypadu ale chyba  nie więcej. 

A zapomniałabym jeszcze o zmywalności. Efekt misia panda murowany ha ha. 

Jednym słowem będę omijać z daleka nie ma co. Mam go bo mam. Kasa nie wielka ale moje zachciewajki niezaspokojone. 
Trudno się mówi :)

sobota, 24 stycznia 2015

Podkład Avon Calming Effect Illuminating Foundation- na zawsze mój :)

WITAJCIE :)

Przyszedł wreszcie czas by przedstawić Wam go. Podkład rozświetlająco - antystresowy  Calming Effect Illuminating Foundation Avon

Nie przepadam za tymi kosmetykami ale czasem brak wolnego czasu nawet na zakupy skłania nie do ich wypróbowania. Tym razem namówiła mnie koleżanka z pracy i skusiłam się :)


Słowa producenta na temat kosmetyku:

Tak jak i Ty, Twoja skóra też bywa zmęczona, rozdrażniona, niespokojna. Specjalny podkład uspokoi ją, wygładzi i rozświetli, maskując niepożądane objawy stresu. Podkład, który eliminuje widoczne na skórze ślady zmęczenia i stresu oraz zapewnia jej promienność przez cały dzień.

Skład: kład: Aqua, Cyclopentasiloxane, Titanium Dioxide, Phenyl Trimethicone, Dimethicone, Butylene Glycol, Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Diisostearyl Dimer Dilinoleate, Octyldodecanol, Sodium Chloride, Sorbitan Sesquioleate, Glycerin, Isononyl Isononanoate, Nylon-12, Sodium PCA, PVP/Hexadecene Copolymer, Octyldodecyl Neopentanoate, PEG/PPG-18/18 Dimethicone, Disteardimonium Hectorite, Imidazolidinyl Urea, Laureth-4, Tribehenin, Methylparaben, Dimethiconol, Disodium EDTA, Polysilicone-11, Propylene Carbonate, Methicone, Aluminum Hydroxide, Stearic Acid, Parfum, Xanthan Gum, Trifluoromethyl C1-4 Alkyl Dimethicone, Tocophheryl Acetate, Polyperfluoromethylisopro pyl Ether, Retinyl Palmitate, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Saccharomyces/Magnesium Ferment Hydrolysate, Saccharomyces/Potassium Ferment Hydrolysate, Lecithin, Adenosine Triphosphate, C12-15 Alkyl Benzoate, Tocopherol, Lavandula Angustifolia Extract, Chamomilla Recutita Extract, Ascorbyl Palmitate, Beta-Carotene, Helianthus Annus Seed Oil, [+/- CI 77891, Mica, CI 77491, CI 77499]. (10.12.2011)

Cena: 33,90zł / 30ml

Opakowanie :

Szklana przezroczysta buteleczka o pojemności 30 ml. Zawiera bardzo wygodną czarną pompkę dzięki której podkład łatwo wydobywa się z opakowania. Mały minus pompki jest taki że czasem się zacina, ale to nie problem. 



Konsystencja:

Przede wszystkim podkład nie należy do typowo gęstych ani rzadkich. Stoi pomiędzy. Ma bardzo lekką formułę dzięki której dobrze rozprowadza się go po skórze twarzy. Nie tworząc efektu maski :)





Zapach :

Znośny dla nosa :)


Moja opinia :

Posiadam kolor Cream. 
Pierwsze zetknięcie z podkładem było dla mnie zaskoczeniem. Nie myślałam  że okaże się dla mnie aż tak idealny. 
Podkład zawsze nakładam na bazę pod makijaż. Dobrze się go rozprowadza po twarzy. Po nałożeniu go na skórę ma się wrażenie że na twarzy nic nie ma. Tylko lekką warstwę kremu nawilżającego. Dopiero po kilku minutach zauważalne gołym okiem jest to że podkład dopasowuje się do odcienia skóry sam. Nie tworzy maski innego koloru. 
Ale  i tak czy tak mój mąż nie spostrzegł że na twarzy go mam. Bo o przecież taki przeciwnik podkładów jest.



Wracając do podkładu. Kolejnym plusem jego jest to iż dzięki niemu na twarzy nie widać zmęczenia. Posiada takie składniki które tuszują to doskonale. Cera jest odświeżona i pełna blasku przez cały dzień. Rozświetlenie w pełnej okazałości. 


Utrzymuje się na twarzy bardzo długo. Nie powoduje świecenia  się twarzy. Kryje wszystkie niedoskonałości. 

Zmywa się doskonale. Nie uczula. 


Podsumowując :

Podkład Avon Calming Effect Illuminating Foundation jest pierwszym kosmetykiem marki Avon który spodobał mi się pod każdym względem. Jestem nim nie dość że oczarowana to jeszcze mile zaskoczona. Przy najbliższej okazji zakupie sobie jeszcze jeden. 

Mam nadzieje że moja opinia nakłoniła Was do wypróbowania tego kosmetyku. Chyba że miałyście okazje już go wypróbować na własnej skórze. 

Życzę Wam miłego spokojnego dnia a ja uciekam na urodzinki szwagierki :))
Buziaki :*



czwartek, 22 stycznia 2015

Tonik nawilżający ziołowy do cery suchej i wrażliwej Lukrecja Gładka Fitomed

Witam w ten deszczowy dzień. 

Od kilku dni pogoda jakoś dobrze na mnie nie wpływa. Szczerze mogłaby być zima a nie wiosenno-jesienna pogoda. Do kitu.

Dziś mam ochotę Wam zaprezentować już nie bubelek jak to miało w ostatnim czasie miejsce ale nawet dobry kosmetyk marki Fitomed. 
A mianowicie ;


Tonik nawilżający ziołowy do cery suchej i wrażliwej Lukrecja Gładka


Zapewnienia producenta:

Składniki bioaktywne: wyciąg ziołowy z lukrecji, prawoślazu, lipy, owsa.

Właściwości: ważną rolę w procesie nawilżania spełnia lukrecja gładka. Lukrecja zawiera saponiny, flawonidy, kwasy organiczne. Posiada właściwości zatrzymujące wodę w tkankach. Dobrze nawilżona tkanka nie traci składników mineralnych, niezbędnych w prawidłowym funkcjonowaniu komórki.

Działanie: nawilżające, osłaniające i łagodzące. Po zastosowaniu toniku skóra twarzy staje się gładka, ujędrniona, nabiera zdrowego połysku.

INCI: Aqua, Glicyrrhiza Glabra Officinalis Root Extract, Althaea Officinalis Root Extract, Tilia Cordata Extract, Avena Sativa Officinalis Extract, Glycerin, Panthenol, Peg-40 Hydrogenated Castor Oil, Urea, Lactic Acid, Parfum, Phenoxyethanol(and)Ethyl-hexylglycerin

Opakowanie :

Tonik zamknięty jest w przezroczystej 200 ml buteleczce zamykanej na zatrzask. Zamykanie jest bardzo wygodne i nie ma problemu z jego otwieraniem. Zakrętka posiada otwór o bardzo małych rozmiarach dzięki którym dobrze wydobywa się tonik z opakowania. 



Zapach i konsystencja :

Tonik ma bardzo wodnista konsystencje o lekko żółtawym zabarwieniu. Taki ukazuje nam się w butelce. Natomiast po wylaniu go na wacik okazuje się że jest przezroczysty. 

Zapach był dla mnie miłym zaskoczeniem. Myślałam że będzie to typowa woń ziół a okazało się całkiem coś innego. Miły dla noska, delikatny zapach lekko zbliżony do kwiatu lipy. 

Moja opinia :

Jak widać powyżej opakowanie, zapach i konsystencja sa dla mnie na plus. Tak samo będzie z samym zastosowaniem. 

Toniku używam dziennie rano tak jak i wieczorem. Przede wszystkim służy mi on do odświeżania mojej zmęczonej skóry twarzy oraz dekoltu. 

Zawsze nakładam go na wacik co bardzo pomaga mi w jego aplikacji. 


Po oczyszczeniu nim twarzy daje mu czas aż sam wpije się w skórę. Szybko wysycha. Skóra po jego zastosowaniu nie okazuje nadmiernego posiadania sebum. Radzi sobie z nim raz dwa. Po za tym oznaki zmęczenia znikają a sama skóra staje się odświeżona a na dodatek delikatna w dotyku. 

Dodatkowo tonik nie uczula a wręcz dobrze sprawdza się na skórze alergicznej. 
Dodatkowym jeszcze plusem jest to że skora się nie klei i nie ma wrażenia ściągania jej. 

Tonik u mnie sprawdził się rewelacyjnie. I jest kolejnym kosmetykiem marki Fitomed z którego jestem zadowolona. Polecam Wam go serdecznie. Chyba że już macie i jesteście zadowolone tak jak ja :)

Pozostałych odsyłam do zapoznania się z produktami Fitomed tutaj :)

Kosmetyk do testów otrzymałam w ramach współpracy z 

Nie miało to wpływu na moją opinie. 

wtorek, 20 stycznia 2015

Post chwalipięty czyli co u mnie nowego :)

Witam :)

Jak obiecałam tak wracam. Tym razem z postem chwalipięty :)
Udało mi się zaliczyć małe zakupy, naprawdę tyci tyci ach...




Podkład z Avon Calming Effects odcień cream. 



Nad jego zakupem myślałam strasznie długo aż dałam się namówić koleżance z pracy :) 
 I żałuję że tak długo zwlekałam. Jak na razie jest idealny :)



Mascara Miss Butterfly Volume Lashes. 




Nie kosztowała za wiele ale... skusiła mnie szczoteczka  bo właśnie takie uwielbiam :) 
Od jutra testuje a za niedługo dziele się z Wami opinią :)



Płatki kosmetyczne to czego u nas kobiet nie może zabraknąć :)


Rozjaśniacz do włosów Joanna Multi Blond Intensiv. 
Mam go po raz pierwszy.
Zawsze używam innego rozjaśniacza Joanny. 

Tym razem pani w drogerii namówiła mnie tym że nie będę musiała dodatkowo nakładać szamponetki blond. Hm... mam nadzieję że włosy żółte mi nie wyjdą tym razem. Nie wiem zaufać czy zakupić szamponetkę na wszelki wypadek?

Na sam koniec pochwalę się zdobyczą męża o która ja walczyłam tydzień i nie udało się :( 



Czekoladki od najlepszego radia na świecie czyli RMF FM :)
Na 25 lat istnienia. 
Mój syn mówi że są pyszne. Ja jednak się nie skusiłam ponieważ... poniżej wyjaśnienie :))





Muszę stracić trochę brzucha na poczet tego cuda co dostałam od koleżanki :)
Śliczna czarna tuniczka w której zakochałam się od pierwszego spojrzenia :)
Hm...


To chyba tyle przechwałek na dziś. W sumie nic konkretnego ale kaska wydana ha ha :)
A u Was co nowego pochwalcie się? :)

BuziAKI :*


Ps. Na koniec zapraszam Was na sobotniego posta którego mało osób czytało aj... 


sobota, 17 stycznia 2015

Perfumowany Peeling do Ciała Sugar Baby Perfecta

Witajcie :)

Dziś przychodzę do Was z recenzją peelingu Perfecty na którego łasiłam się już od dawna aż wreszcie :)

Przedstawiam Wam Perfumowany Peeling do Ciała Sugar Baby


Obietnice producenta :

Upajający słodkim zapachem landrynek i waty cukrowej, peeling drobnoziarnisty do ciała z  L-karnityną, kofeiną i algami.
• Usuwa martwe komórki naskórka.
• Pobudza mikrokrążenie i regeneracje.
• Rewelacyjnie wygładza skórę.
• Pozostawia na skórze kuszący zapach, któremu trudno się oprzeć.

Jak stosować? Nałożyć peeling na zwilżoną skórę i masować okrężnymi ruchami przez 1-2 minuty, po czym dokładnie spłukać.

Cena ok 17 zł.  za 200 ml.




Skład :

Skład: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Polyurethane, Cocamidopropyl Betaine, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Acrylates/C10-C30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Allantoin, Propylene Glycol, PEG-8, Centella Asiatica Leaf Extract, Caffeine, Disodium Rutinyl Disulfate, Algae Extract, Carnitine, Salicil Acid, Panthenol, Sorbitol, Triethanolamine PEG/ PPG-18/18 Dimethicone, Sodium Benzotriazolyl Butylphenol Sulfonate, Buteth-3, Tributyl Citrate, Sodium Hydroxide, Disodium EDTA, DMDM Hydrantion, Methylchlorosothiazolinone, Synthetic Wax, Caprylic/Capric Glycerides, Butylphenyl, Methylpropional, Limonene, Hydroxyisohexyl 3- Cyclohexene Carboxaldehyde, Hydroxycitronellal, Parfum, Cl 14720, Cl 42090.


Moja opinia :

Cała seria Pin Up od Perfecty przede wszystkim strasznie przyciągnęła moje oko. A to wszystko dzięki żywym kolorom landrynek. Słodko :)

Czemu akurat wybrałam ten peeling? Odpowiedz jest prosta.  Zaciekawiona byłam słodkim zapachem landrynek i waty cukrowej a jak jest naprawdę?

Hm... tu akurat jestem zawiedziona. Niestety zapach okazał się być inny. Na pewno nie przypominający landrynek czy waty cukrowej. Lecz zwykłe tanie perfumy które również ładnie pachną i nie są mdlące. I to jego utrzymanie na skórze ciała krótkie. Jedyny minus kosmetyku.  

Po minusach przyszedł czas na plusy. Pierwszy z nich opakowanie. Jak wyżej wspominałam ma ładną kolorystykę. Dodatkowo tubka jest bardzo poręczna i miękka. Dobrze wydobywa się z niej peeling.


Peeling natomiast ma ładny landrynkowy kolor a mianowicie jasnoróżowy. Jest nawet dość gesty dobrze trzyma się skóry ciała nie spływa z niej. Same drobinki peelingu nie są wielkie i uchodzi on za słabszy peeling do ciała. 



Co jeszcze? Bardzo dobrze myje oraz zdziera złuszczony naskórek. Fajnie się pieni. Po zmyciu go z ciała i wysuszeniu obietnica gładkości w 100 % jest spełniona. 
Moja skóra w dotyku jest bardzo gładka, idealnie odświeżona i miła  w dotyku. A i przede wszystkim po jego użyciu nie zauważyłam żadnego uczulenia bądź swędzenia skóry. 

Podsumowanie :

Gdyby zapach był identyczny jak obiecuje producent to moim zdaniem lepszego bym peelingu nie znalazła w życiu. Lecz i tak uważam że jest świetny i mam ochotę kupić inny z tej serii oraz wypróbować krem do ciała. 

Lecę skusić się na chwilę przyjemności przed pójściem do pracy a Was zapraszam do komentowania :)
Wracam po niedzieli miłego dnia :*

czwartek, 15 stycznia 2015

Kupiłam sobie Fixer i co dalej? Moja opinia utrwalacza do makijażu Avon

Witajcie :)

Bez makijażu nie wyobrażam sobie wyjścia za próg z mieszkania, choć czasem mam lenia i ograniczam go tylko do podkładu z odrobina podkreślenia rzęs. Ale i zdarzają się okazje w których lubię poszaleć i czasem doskonale ten makijaż mi wychodzi :)

Trafiła mi się dawno temu promocja z Avon na Fixer Makeup Setting Spray więc czemu nie skorzystać z takiej okazji :)

Kilka słów od producenta :

Utrwalający spray do makijażu. Ultralekka mgiełka utrwalająca makijaż na cały dzień. Tworzy niewidoczną, nieklejącą warstwę. Szybko wysycha, lecz dzięki zawartości witamin A, C i E nie wysusza skóry. Wystarczy zamknąć oczy, kilkakrotnie spryskać mgiełką twarz, by nienaganny makijaż pozostał na twarzy przez cały dzień. 


Cena: 32zł / 125ml



Kilka słów ode mnie :


Wielkim plusem Fixer`a jest bardzo fajna zgrabna plastikowa czarna buteleczka o pojemności 125 ml. Zawiera ona dozownik bardzo precyzyjny a zarazem wygodny. Jeden psik i gotowe.



Aplikacja :

Producent zaleca psikanie twarzy ok 20 centymetrów na przeciwko twarzy.
Dla mnie dostateczne pokrycie twarzy równało się z dwoma psiknieciami.


Chyba z plusów to było by na tyle. Teraz przejdę do innych rzeczy typu minusów i nie tylko :P

Do zakupienia go skusiła mnie nie tylko cena ale i zbliżająca się imprezka u szwagra. Biba na sali kilku godzinna wiec czemu nie zaryzykować.

Doskonały makijaż przed i szybko szybko mąż pogania bom spóźnieni. I psik raz psik dwa i bach. Nie zapomnę po wszystkim śmiechu mojego męża i tych słów że mam odbicie lustrzane makijażu na twarzy. Masakra.
Cały psiknięty makijaż spłynął mi po twarzy a pod oczami miałam odbite rzęsiorki. A tak stosowałam się do zaleceń producenta.
Byłam załamana ale to jeszcze nic.


Dopiero ciekawie zaczęło się robić jak zaczęła mnie szczypać twarz a to tylko i wyłącznie dzięki zawartemu w składzie alkoholu. Gratisowe rumieńce od razu się zrobiły aj...

No i to ściągniecie twarzy po wyschnięciu spraya. Miałam wrażenie że mam świecącą się maskę na twarzy. Tak brzydko to wyglądało że chciało mi się wyć do księżyca.

Całe szczęście że udało mi się bez problemu to zmyć. Lecz co z tego i tak byłam w tyle bo wszystko musiałam zrobić na nowo. Trudno.


Tak strasznie się zraziłam do tego preparatu że kilka razy chciałam ale nie mogłam użyć. A co użyłam było to samo.

Czytając opinie na blogach widzę że większość jest podobna do moich ale i pozytywy się zdarzają. W sumie drogi nie był bo tylko 10 złotych po promocji ale i tak mam do niego wstręt.

To sobie utrwaliłam ale wspomnienia po zmywaniu go z twarzy. :)

Tak Kochane miała go któraś z Was może i swoje dwa słowa o nim rzuci? 

Miłego dzionka :*


wtorek, 13 stycznia 2015

Lakier termiczny czyli ciepło i zimno w lakierowym wydaniu- mleczna czekoladka :)

Hejka :)

Za oknem mamy idealną aurę na przetestowanie termicznych lakierów do paznokci. Na dworze zimno, w domu, pracy ciepło. Warunki idealne. Dlatego zapraszam Was na recenzje :)


LAKIER TERMICZNY - CIEPŁO : BIAŁY - ZIMNO : CZEKOLADOWY 

Opis lakieru widziany moimi oczami :

Mała kolorowa buteleczka z zamkniętą zawartością mlecznej czekoladki przyjemności a mianowicie lakieru do paznokci. 10 ml gęstego lakieru z malutkim pędzelkiem. Pędzelek dobrze rozprowadza lakier lecz nie kryje od razu trzeba przynajmniej nałożyć 2 warstwy. 

Moja opinia :

Gdy pierwszy raz trzymałam lakier w dłoni nie umiałam się doczekać jak będzie prezentować się na moich pazurkach. Taka byłam ciekawa efektów i nie tylko. 




Z momentem malowania moje napalenie na lakier lekko zgasło. Dlaczego zapytacie. 
Hm.. jak wcześniej wspomniałam pierwsza warstwa nie kryła płytki idealnie. Po drugiej bite trzeciej efekt był dopiero widoczny. Kolorek mlecznej czekoladki gościł na pazurkach. 



Efekt termiczny? Dobry lecz czasem miałam wrażenie że lekko za szybki. Ciężko współgrał z daną sytuacja. 
Podczas np wyjścia z pomieszczenia ciepłego w zimne ale nie za zimne szybko stawał się bardzo czekoladowy z bardzo widocznymi efektami niepokrytej do porządku płytki. 

Stawało się to bardzo widoczne i lekko denerwujące. 





Utrzymanie lakieru na paznokciu troszkę kiepskie. Zaledwie utrzymał się dzień później odpryskiwał albo odchodził w całości gdzie przy efekcie ciepło zimno nie dało się oszukać oczu wszystko widoczne było strasznie. 

Tak moje napalenie na ten lakier zgasło. A szkoda bo wiązałam z nim wielkie nadzieje i myślałam że będę polecać a tak mam mieszane uczucia. 

Zmywanie lakieru nie sprawiało problemu szybko bez bólu schodził z paznokcia. Nie barwi płytki, nie obciąża jej w żaden sposób. 

Podsumuję :

Jestem zawiedziona bo myślałam że zawojuje moje serce lecz nie dał rady, nie przekonał mnie nie spisał się wcale. A szkoda.


Kosmetyk do testów otrzymałam dzięki współpracy



Nie miało to wpływu na moją opinie.

piątek, 2 stycznia 2015

Witam Was w tym Nowym Roku 2015 :)

I życzę Wam oczywiście najlepszego i dużo dużo zdrówka, bo jeśli zdrówko jest to mamy wszystko :) Reszta przyjdzie sama :)

Ciesze się ze rok 2014 się skończył. Z nim zamknęłam kilka spraw które spędzały mi sen z powiek, przez które wiele rzeczy się zmieniło, przez które doprowadziłam się do nerwicy. Mam nadzieje że na dobre będę mieć święty spokój :)

Zaniedbałam strasznie bloga z powodu braku czasu ale postaram się go odratować, coś zmienić i sama się wsiąść za siebie. W końcu nowy rok, nowe postanowienia i coś do zmienienia :)
Byle wytrwać w tym wszystkim :)

Ja biorę się za pisanie recenzji życząc Wam jeszcze raz wszystkiego dobrego :*