środa, 25 czerwca 2014

Zmiksowany czerwiec jednym okiem :)

Witajcie kochani :)

Czy Wy również macie takie wrażenie że czas ucieka nam miedzy palcami? Jeszcze pamiętam jak niedawno stukaliśmy się lampkami szampana w Sylwestra a tu już lipiec. Niesamowite :)
A jednak czas nieubłaganie ucieka :)

Podsumowanie czerwca z lekkim dodaniem ostatniego dnia maja :)
Będzie na luzie, będzie fotkowo, będzie.... odlootowo :)


1. Wracając do ostatniego dnia maja :)
Ach lekko weselnie.
Najmilszy dodatek wesela jaki miał miejsce, kto by się nie skusił prawda :)









Mniam a ta ciepła płynąca czekolada Milka, aże szty palce lizać mniam mniam :)

A dupa rośnie :)

A i my <3 


2. Na wstępie powiem nie jestem sadystką, kocham zwierzęta ale ten kotek mnie powalił na kolana :)


Nas upały wykańczały a zwierzęta dopiero miały dość. Oto przykład brak słów czyli upałom dziękujemy!


3. Nowa znajoma mojego syna :)



4. Moje okno na świat... kopalniany świat.



5. Pierwsze kroki syna w fotografii....


W prawdzie to tylko płatki na mleku ale samo uchwycenie mnie zadziwiło. I artysta mi rośnie :)



6. Zachwyt z dzieciństwa... tęcza :)


Do tej pory gdy widzę fotka być musi :)


7. Najlepszy widok jaki udało mi się uchwycić...


Serduszkowe love słoneczkowe :)


Podsumowując :

Jakie fotki taki czerwiec :) 
Czyli udany, słodki i kolorowy :)
Cała reszta przede mną :)

wtorek, 24 czerwca 2014

Denko po raz 10ąty :P

Właśnie przeglądam bloga i doznałam małego odkrycia. Okazuje się że własnie będę tworzyć swoje 10-ąte denko :)

I niby się wydawało że nie mam aż tego tak wiele ale jednak... 10 to bardzo spory wynik czyli masa opakowań w koszu :)

A co tym razem? Nie wiele lecz do porządku wysprzątane do dna :)


Tym razem wylądowali w koszu :


1. Szampon do włosów z ekstraktem z papai i brzoskwini. 

Szampon zakupiony w Lidlu za niewielka cenę. Choć tani nie znaczy gorszy, jest fajny polecany ale chyba jednak więcej nie zakupie. Recenzja


2. Płyn micelarny do demakijażu i tonizacji twarzy i oczu BeBeauty.

Chyba o nim nie trzeba nic mówić. Doskonały,niezastąpiony. 
Już kolejny grzeje miejsce na mojej łazienkowej półce :)


3. Joanna Styling guma do kreatywnej stylizacji włosów.

Jej również przedstawiać nie muszę :)
Jak co miesiąc u mnie gości w deneczku a teraz chyba będzie częściej bo przybył mi kolejny przystojniacha który zwariował na swoim punkcie.
Dodam że ma tylko 4 lata :P


4. Próbka Mustela Dermo-Nettoyant czyli płyn oraz szampon w jednym do kąpieli. 

Fajny produkt bardzo wydajny lecz nie połasiłabym się na niego więcej.


5. Żel pod prysznic Adidas Victory League 2w1 

Wybór mojego męża i bardzo trafny o fajnym zapachu, długo utrzymującym się.
Zakup kolejnego w planach :)
Teraz testujemy Avonowe cudeńko :)


6. Colgate Max Fresh Cooling Crystals.

Pasta do zębów jedna z lepszych a zarazem ostrzejsza, bardziej miętowa z drobinkami kryształów :)
Świetnie wybiela, daje świeżość również na bardzo długo. 


7. Płatki kosmetyczne Carea Aloe Vera. 

Uwielbiam je. Za każdym razem wracam do nich i będę zawsze je mieć.


8. Chusteczki do demakijażu BeBeauty Face Expertiv.

Kolejny biedronkowy hit który niestety wycofali ze sprzedaży. Nie wiem dlaczego żałuje że nie zrobiłam zapasów. 
Niezastąpione naprawdę.


9. Papier toaletowy nawilżany Queen.


Kolejne odkrycie wprost z biedronki. Dobry do podróży, fajnie zastępuje zwykły papier toaletowy oraz czasem chusteczki nawilżane.
Miała być o nim recenzja ale zanim się obróciłam dziecko mi cały papier wyciaprało :P
Powiem Wam tylko tyle że moje koleżanki z pracy myślały że zwariowałam jak pokazałam im ten papier a teraz każda ma swoją paczuszkę :)


Ooooo dobrnęłam do końca :)
Jednak niewiele a okazuje się że sporo. Nic głośno nie chce mówić ale zdaje mi się że 11 pojawi się za niedługo :)

A u Was w koszu co tym razem wylądowało? Podobne pustaki jak moje? :)

Pozdrowionka :)

piątek, 20 czerwca 2014

Post chwalipięty czyli funpejdzowe przesyłeczki :)

Siemanko moi Kochani :)

Dziś nie ma że boli. Myślałam że mój szef da mi wolny długi weekend ale jednak musiałam iść do pracy. A szkoda wielka szkoda. 

Za to korzystam z okazji i będę się chwalić :)
Będę się chwalić mianowicie dwiema fajnymi wygranymi z funpejdzów :P

Uwielbiam brać udział w konkursach choć wiem ze nie mam szczęścia do wygranych ale nie zawsze. 

Pierwsza fajna wygraną zaliczyłam na funpejdzu Labolatorium Kosmetyczne Joanna :)
Malutki konkurs na recenzje jednego z ulubionych kosmetyków Joanna. 
A wiadomo jeśli chodzi oto to recki są moja specjalnością he he:) Male zgłoszenie, recenzja peelingu Naturia i udało się :)
Znalazłam się w 20-stce zwycięzców :)

A oto moja nagroda :)


Zestaw do włosów Joanna Keratyna :)
Zestaw niespodzianka :)


Szampon do włosów Joanna Keratyna 


Odżywka również z keratyną


oraz odżywka w sprayu również  z tej samej serii :)

Łasiłam się niedawno na ten zestaw  w drogerii ale dobrze ze go nie zakupiłam:)
Będę miała co fajnego testować :P

Ciekawa jestem jak moje włosy będą współpracować z tymi kosmetykami bo jak zauważyłam za keratyna to one nie przepadają. 


Druga wygrana zdobyłam na funpajdzu Spa Vintage Body Oil 


Tam natomiast wpadł w moje ręce olejek do kąpieli o prze boskim zapachu :)
Małe rozdanie i się udało :)

A jego recka niedługo zagości :)


Przesyłkowych przechwałek to chyba będzie na tyle. Lecz pochwalę się Wam jeszcze czymś :)
Szykuje dla Was niespodziankę w postaci konkursu bądź rozdania :) 
Zapraszam do śledzenia bloga bo pojawi się za niedługo :)

Pochwalcie się co u Was przesyłkowego zagościło :)

Buziaki :)



środa, 18 czerwca 2014

Świece ledowe Garden Toys czyli świece przyszłości :)

Świece ledowe były dla mnie strasznym zaskoczeniem poniewaz nigdy dotąd się z czymś takim nie spotkałam. Do czasu, aż wygrałam u Puderniczki własnie owe dwie cudowności. 

Można rzec ze nasza technika strasznie idzie do przodu i pojawiają się rzeczy niesamowite a zarazem cudowne i pięknie prezentujące się.

Poznajcie świece ledowe Garden Toys. 


Świece zostały wykonane z prawdziwego wosku w kolorze kości słoniowej. Zewnętrzna strona świec ukazuje nam starannie wykonane piękne zdobienia podkreślające urok świecy jak i milutki widok dla oka. Natomiast wewnątrz świecy znajduje się maleńka imitacja knotu z światełkiem ledowym. Knot również pokryty jest woskiem.



W dolnej części świecy znajduje się otwór na 3 baterie AAA które zasilają świece. 



Świeca ledowa moim zdaniem jest idealnym odzwierciedleniem tradycyjnej świecy ale bez charakterystycznego dymku z knotu. Lampa ledowa idealnie pali się z rożnym natężeniem co daje nam wrażenie naturalności oraz miłego i spokojnego światła. Idealnie sprawdza się w pomieszczeniach w których naturalne świece nie maja szansy bytu oraz np w ogrodzie. 



Świece dostępne są w parunastu rodzajach. Ustawione w odpowiedniej kompozycji idealnie dopasowują się do danego miejsca dzięki czemu nawet nie widzimy różnicy miedzy zwykła a ledowa świeca.



Jeśli chodzi o mnie bardzo podoba mi się własnie w nich natężenie światła. świeca z delikatna mocą ale potrafią nadać zmysłowego klimatu w pomieszczeniu. Doskonale zastępuje zwykle świece a przy okazji nie dymi oraz nie brudzi a no i nie wypala się.


Doskonale rozwiązanie a przy okazji piękna ozdoba na komodzie bądź stoliku.

Odkąd mam te świece w domu nie umiem się z nimi rozstać. Na okrągło wieczorami pala się do pozna nadając nam świetny klimacik do rozmów oraz nie tylko :)

Jeśli bylibyście zainteresowani zakupem takiego cuda odsyłam Was na stronkę Garden Toys. Tam znajdziecie różności w niewielkich cenach. 


Buziaki





piątek, 13 czerwca 2014

O specjalistycznym odplamiaczu wprost z Biedronki

Witajcie :)

Musze Wam się przyznać do tego że jest ze mnie straszny fafroczek. Czyli brudasek jeśli chodzi o robienie plam. Nie mam tu na myśli nie wiem czego ale głownie chodzi mi oto że nie ma dnia żebym czasem nie ubrudziła sobie ubrania czymś tłustym bądź jakimś sosem .I żeby mi coś z widelca nie spadło mało powiedziane. 

I tu się zaczynały schody. Nigdy nie umiałam sobie poradzić z plamami. Walczyłam, stawałam na głowie a plamy jak były tak były.

Niedawno na zakupach wpadł mi w oko w Biedronie SPECJALISTYCZNY ODPLAMIACZ OXY S.O.S TŁUSTE PLAMY i postanowiłam wypróbować. 


Jaki efekt poczytajcie :)

Specjalistyczny odplamiacz znajduje się w malutkiej białej plastikowej buteleczce o pojemności 250 ml. Mała butelka kryje w sobie przezroczysty odplamiacz o dość moim zdaniem nieprzyjemnym zapachu, jak to mają odplamiacze. 

Po odkręceniu zakrętki naszym oczom ukazują się dość przyjemne plastikowe, giętkie kolce a mianowicie szczoteczka dzięki której możemy rozprowadzać odplamiacz po tkaninie. 


Plusem własnie szczoteczki jest również to że ona sama decyduje ile będzie wydobyte odplamiacza z opakowania a dodatkowo nie brudzimy sobie rak co mnie strasznie zaskoczyło. 

Skład :


Przejdźmy teraz do sposobu użycia:

Kierując się sposobem użycia z opakowania niewielka ilość odplamiacza naniosłam na tłusta plamę za pomocą szczoteczki a następnie dobrze wmasowałam w tkaninę niewielka ilość. Następnie potarłam daną plamę i odstawiłam na 10-15 minut. Podczas odstawienia odplamiacza na tkaninie nie zauważam żeby cokolwiek się z nią stało. Jedynie miejsce plamy stało się bardziej białe czyli odplamiacz zaczął działać.


Po upływie danego czasu z lekką domieszka proszku wyprałam tkaninę i dałam do wyschnięcia.

Jakie było moje zaskoczenie kiedy po wyschnięciu zauważyłam że plamy nie było. Normalnie bezcenne :)
Byłam strasznie zaskoczona bo już myślałam że moją ulubiona bluzkę będę musiała wyrzucić na śmietnik a jednak dało się nią uratować.


Z tkanina po odplamiaczu nic się nie stało. Miejsca plamy nie znać, ani nie widać miejsca pocierania. Tkanina jak była mocna taka sama zostaje. 

Dodatkowo dodam Wam jeszcze to że odplamiacz radzi sobie w wieloma innymi rzeczami nie tylko plamami. 

Odplamiacz dostępny jest w Biedronce w dwóch wariantach. Do bardzo tłustych plam oraz mniej tłustych. Cena tez nie wielka bo jedynie 2,99 za 250 ml. Prawda ze nie wielka. 

Podsumowując :

Jestem bardzo zadowolona że zapakowałam go do koszyka. Uratował mi moja ulubiona bluzkę oraz sukienkę która była skazana na przegrana w koszu. 
A sama cena zachęca do wypróbowania. 
Warto mieć go bo nigdy nie wiadomo kiedy będzie potrzebny. 

Miałyście go może? Jeśli nie to bardzo polecam :)

Miłego dnia :)



środa, 11 czerwca 2014

Pachniuch idealny na lato czyli Be Romantic od Avon- kilka słów

Witajcie :)

Nie wiem czy kiedykolwiek bym się skusiła na zakup wody toaletowej Be Romantic od Avon gdyby nie katalogowa promocja. Wiecie o czym pisze bo niedawno przedstawiałam go na blogu wraz z żelem pod prysznic. 

Dziś w kilku słowach postaram się go Wam przedstawić.


Woda toaletowa Be Romantic należy do kolekcji wód Be... od Avon. W katalogu przede wszystkim urzekł mnie jego zapach na który postanowiłam się zdecydować. I co?

Po otworzeniu flakoniku i pierwszym psiku zakochałam się w nim ale tylko na letni okres.


Zapach pachniucha przede wszystkim na pierwszy rzut jest bardzo słodziutki można powiedzieć że nawet lekko mdlący. W narząd powonienia wpada nam lekka nuta kwiatowa a najbardziej wyczuwalny zapach różany. A ja taki własnie uwielbiam. Delikatnie otula nasze ciało swoim zapachem który na skórze utrzymuje się kilka godzin po czym niestety znika. Co moim zdaniem lekko jest słaby jak na pachniuchy z Avonu. 




Nuty zapachowe:
nuta głowy: bergamotka, biała frezja, czarna porzeczka
nuta serca: fiołek, różowa peonia, kwiat lotosu
nuta głębi: cedr, biały bursztyn, piżmo

Woda toaletowa znajduje się w szklanym flakoniku w kształcie kwiatu. Lekko różowe szkło ale przezroczyste. Pojemność 30 ml za cenę 31 złotych. 

Pewnie zapytacie za co go pokochałam. Tylko i wyłącznie za to że na okres letni jest idealny. Nie ciężki a kwiatowy, pasujący do zapachu ciała i do letniego klimatu. Na inne okresy wątpię żebym go używała. 

Ale czy go ponownie zakupie może tak ale na przyszłe lato.Tak dla klimatu. Może prędzej pokuszę się na inne wody z serii Be... albo po prostu wrócę do swoich sprawdzonych z Avonu. 


Miałyście okazje go może poznać na własnej skórze? Co Wy o nim sądzicie?

sobota, 7 czerwca 2014

Małe zakupy z Avon oraz nie tylko :)

Bez bicia się przyznam że za marka Avon nie przepadam. Nie raz miałam kilka produktów można powiedzieć w spadku bo komuś w mojej rodzinie nie odpowiadały. Ale u mnie ostatnio nastąpił taki mały spontan pod tytułem " Nie mam co z kasą zrobić " he he :)

I tak kupiłam kilka rzeczy dla siebie i nie tylko :)


Dla siebie w spontanie pokusiłam się na zestawik który powiem nie był za drogi. 15,99 za nawilżający żel pod prysznic Be Radiant a do tego woda toaletowa Be... Romantic.


Woda toaletowa urzekła mnie swoim delikatnym zapachem. Już się w niej zakochałam. Natomiast żel będzie testowany dopiero aż wszystko inne wykończę. Za dużo mam pootwieranych innych kosmetyków na raz. 
Taki sam zestaw podarowałam mojej teściowej. Mam nadzieje że się jej spodoba. 

Drugi zestawik poleciał do mojego mężulka w prezencie od synusia na zbliżający się Dzień Taty. 
Mój mąż uwielbia jak ja to mówię dzikie zapachy wiec powędrował do niego tym razem energetyzujący żel do mycia ciała. Edycja specjalna oraz nawilżający żel do golenia. 


Edycja limitowana z motywem zbliżających się mistrzostw. Ja dzięki bogu mam męża który za meczami nie przepada. Aż się ciesze bo będzie cisza i spokój. 

Na dodatek nie obyło się bez odwiedzenia Biedronki. Heh... u mnie normalne. 
Tym razem zresztą jak zawsze zaopatrzyłam się w moje ulubione płatki kosmetyczne Carea. Uwielbiam je. Oprócz nich nie mogło zabraknąć mojego ulubionego micelu BeBeauty :) Która z nas go nie kocha :)


Najlepsza rzeczą jaka wpadła mi w oko były kosmetyki Bielendy. A mianowicie na półce znalazłam różno zapachowe peelingi jak i masełka z serii Fruit Bomb Spa za śmieszna cenę 3,99. I jak myślicie co zrobiłam. Wiadomo kupiłam. 

Masełko Papaya Body Butter Active o zapachu papai a peeling Grape Body Scrub Beauty winogronowy. Hm... aż jestem ciekawa jak się oba sprawdzą :)


Dodatkowo w biedrze zaopatrzyłam się w taki mały gadżet do tłustych plam na ubraniach OXY S.O.S i zastanawiam się czy on coś zdziała. 


Na koniec moje zakupy dopełniłam odwiedzeniem drogerii Koliber która powstałą niedaleko mojego domku. Hm... mnie wszystko korci po troszku by miec by wypróbować a mąż krzyczy że za dużo wydaje he he. A zapomniałam. Nie wiele poszło bo zakupiłam sobie lakier Mini Selene z brokatem. Tak na wszelki wypadek. 



Jak widać faktycznie nie miałam co z kasa robić ale i tak nie poszalałam zbytnio. Mam tylko nadzieje że się wreszcie przekonam do tego Avonu ale i w to wątpię. 
W najbliższym czasie przyrzekam zero zakupów. Wszystko mam aż za dużo :P


A u Was co nowego opanowało kosmetyczkę?

Miłego wieczorku moi kochani :)