poniedziałek, 30 grudnia 2013

Podsumowanie roku blogowo -życiowego :D

Hejka moi drodzy :)

Długo się zastanawiałam czy mam się wsiąść za takie leciutkie podsumowanie całego roku. Nie tylko pod względem blogowym ale i również bardziej życiowym. 
Rok mogę zaliczyć do praktycznie udanych ale... i tak zakończę go podsumowaniem :)

STYCZEŃ 

* Rok 2013 rozpoczęłam prze milutka współpraca dla mnie oraz mojego dziecka. A mianowicie chodzi o firma Skarb Matki. Fajna rzetelna oraz przyjazna matce i dziecku współpraca. 


* Kilka dni później na świat przyszła moja malutka siostrzenica Dominika która w nasza rodzinkę wniosła wiele radości.



* Jednak radość nie trwała długu. Tydzień później polało się wielkie morze łez. Nagle straciliśmy malutkiego a zarazem bardzo kochanego przyjaciela jakim był nasz mały piesek Fafik. Mieliśmy żałobę długo długo. 


LUTY

Nie na widzę tego miesiąca głównie dlatego że są walentynki. To święto jest dla mnie nijakie nie mam z nim za dobrych wspomnień

* Lecz luty przyniósł mi nie tylko świetna współprace z Madame Lambre z której do tej pory jestem zadowolona, ale i poznanie świata kosmetycznego z eleganckiej strony. 


* Miesiąc zakończył się urodzeniem kolejnego brzdąca w mojej rodzinie. Kolejna dziewczynka tym razem Nikolka a ja znowu ciocia :)



MARZEC 

* podwójny a zarazem cudowny Dzień Kobiet jaki miałam w życiu. Nie dość ze otrzymałam cudowna niespodziankę wygrana w MNY Trends to maż sprawił mi najlepsza niespodziankę w postaci czekoladek ( od których tylko dupa mi urosła) nie zapominając o róży która trzymała się 2 tygodnie w wodzie nie usychając. 


* i ta nasza piękna polska Wielkanoc jaka upłynęła pod znakiem wielkiego śniegu i lepienia zajęcy chyba na zawsze wszystkim zostanie w pamieć :)


KWIECIEŃ 

*  ten miesiąc upłynął pod znakiem spokoju równowagi. Nic konkretnego zero zrywu ze strony życiowej.

MAJ

* hm... początek miesiąca i starsza o jeden rok... czas leci nieubłaganie a do 30-stki niedaleko :P


* parę dni później udaje mi się założyć świetna współprace z drogeria internetowa WIT dystrybutor kosmetyków. Fajna współpraca, nowe doświadczenie oraz milutkie wspomnienia :)



CZERWIEC 

* pierwszy raz udaje mi się wygrać jakiekolwiek rozdanie blogowe. Zawsze podchodziłam do tego z jajem aż w końcu się do mnie szczęście uśmiechnęło :)


* założyłam swojego pierwszego bloga kulinarnego. Te chęci te nadzieje skończyły się wraz z momentem pójścia do pracy. Blog leży nieruszony :(

http://nusinkagotuje.blogspot.com/

* natomiast koniec miesiąca spędzony na koncerciku Video oraz świetnej Nocy Świętojańskiej po brzegi upaćkana z błota :D

VIDEO
LIPIEC

* ostatni miesiąc wolności :(

* wiedzie mi się wiedzie w tym miesiącu. Co jakiś dzień wygrana fiu fiu :)

* kolejna blogowa współpraca tym razem z Quiz Cosmetics. Bo tanie nie znaczy gorsze czyli idealne kosmetyki które wybija się dość wysoko :)


SIERPIEŃ 

* Moi rodzice obchodzą piękna rocznice ślubu. 40 lat razem jak to pięknie brzmi. W zdrowiu czy w chorobie zawsze razem, zawsze się kochający aż pozazdrościć. Sama marze żeby z moim mężem tyle wytrzymać ( daj mi boże )


*  hm... skoro wspominałam że ostatni miesiąc wolności to znaczy że... IDE DO PRACY :)
Po 3,5 roku siedzenia w domu szczęście się wreszcie do mnie uśmiecha. Coś zaczyna się dziać i wreszcie wychodzę do ludzi jupi :)

* z blogiem pomalutku do przodu bez żadnych rewelacji :)

* urlopik długo oczekiwany czyli jedziemy odpocząć troszkę w góry :)


WRZESIEŃ

* powrót do domku = koniec wszystkiego dobrego

* początek miesiąca obfituje w kolejna współprace blogowa tym razem z drogeria internetowa e-zebra. Nowe doświadczenia możliwość doskonałego rozwijania swojej osoby i oczywiście bloga :)


* żeby w życiu nie było nudno przytrafia mi się niespodziewany wypadek. Na przejściu dla pieszych potracą mnie facet samochodem i co? okazuje się ze pijany. Cierpię bardzo, plącz i lament co by było gdyby... i tak sprawa zamknięta bo policja twierdzi że miałam od gościa wziąć kasę i tyle...

*  17 września obchodzimy z mężem 2 rocznice ślubu. Ale tez czas szybko leci. Byle dociągnąć do 40 lat razem jak rodzice :)


* 18 wrzesień kolejna rocznica tym razem pierwsze urodzinki własnie mojego bloga. Moje największe marzenie się spełniło a i własnie dzięki niemu udało mi się poznać wiele ciekawych osób :)


* i na koniec miesiąca kolejna współpraca lakierowa :)
Miss X cudo na pazurkach i nie tylko :)
Przynajmniej koniec miesiąca świetny :)



PAŹDZIERNIK

* hm... zdało by się powiedzieć nic ciekawego....

* kolejna współpraca i docenienie mojej osoby w prowadzeniu bloga. A to wszystko za sprawa firmy Marion Kosmetyki. Lubie to co robię i wydobywam z tych rzeczy wszystko to co idzie i ciesze się ze wreszcie to ktoś zauważył.


* a później zostało mi tylko ciąganie się po policjach i sadach ajc...

* zostalam uhonorowana mistrzem robienia zamieszania w miejscach gdzie tylko się pojawię oraz osoba najzabawniejsza we wsi ha ha :)

LISTOPAD 

* nadrabiam stracony czas blogowy i rodzinny.... szlag mnie trafia już ze wszystkim a przede wszystkim z... szkoda slow...

GRUDZIEŃ 

* wiecie jak to jest być matka małego brzdąca który z maleństwa staje się coraz większy. Własnie tak moja mała żaba skończyła już 3 lata. 3 lata wielki mały człowiek kocham mocno...


* milutki mikołajek w tym roczku przynosi świetny prezencik :P

* niespodziewajkowy urlopik 2 tygodniowy i milutkie święta w gronie rodzinnym :P



* dalszy urlopik i pomalutku zbliżamy się do końca roku który...

Podsumowując :

był rokiem który z początku zaczął się strasznie dla mnie w życiu nudnie. Nic się nie działo do czasu aż znalazłam pierwsza prace. Wtedy to udało mi się poznać wiele ciekawych ludzi, poznać nowych wspaniałych przyjaciół i się o wiele bardzo zmienić ale na dobre. Dzięki temu moja rodzina również wiele się zmieniła ale na dobre.

Natomiast ten rok dla mojego bloga był bardziej przełomowy. Doceniony, z możliwością wielu ciekawych owocnych współprac oraz rozwinięciem się z wielkim wykopem.


Czego chce sobie życzyć? Tego co chce i życzyć Wam. Wielu wspaniałości, żeby nadchodzący rok był dla Was lepszy od poprzedniego i przyniósł nam wiele wspaniałości. Dużo zdrowia i cudownej miłości :)

Trzymajcie się w tym Nowym Roku :)

Pozdrawiam
Nusinka :)

sobota, 28 grudnia 2013

Czy olejek do ciała może być- suchy?

Hejka :)

Kiedyś po zaprezentowaniu Wam paczuszki od Eveline duże zainteresowanie zrobił suchy olejek do ciała Argan Oil. Dziś postanowiłam Wam zaprezentować oto to cudo i przytoczyć kilka rzeczy dla mnie zaskakujących :)

ARGANOWY SUCHY OLEJEK DO CIAŁA

Kilka słów od producenta :


LUXURY OF YOUTH COMPLE X™ bogaty w drogocenne olejki i witaminę E, odmładza, regeneruje i intensywnie nawilża.
Arganowy suchy olejek do ciała przeznaczony jest do codziennej pielęgnacji każdego rodzaju skóry, również suchej, bardzo suchej i wrażliwej. Nowatorska formuła bogata w  drogocenne olejki działające w synergii z witaminą E głęboko odżywia i regeneruje. Przywraca skórze elastyczność i jedwabistą gładkość. Intensywnie i długotrwale nawilża. Chroni i odbudowuje naturalny płaszcz hydrolipidowy naskórka. Neutralizuje działanie wolnych rodników. Przynosi skórze natychmiastowe  ukojenie.  Nietłusta, lekka konsystencja łatwo się rozprowadza i bardzo szybko wchłania. Przyjemny, delikatny zapach zapewnia wyjątkowe uczucie świeżości i komfortu.

SKŁADNIKI AKTYWNE NAJNOWSZEJ GENERACJI
OLEJEK ARGANOWY bogaty w polifenole, kwasy omega 6 i 9oraz witaminę E poprawia nawilżenie, gładkość oraz elastyczność naskórka. Intensywnie odżywia i regeneruje. Jest prawdziwym „eliksirem młodości”. Przeciwdziała procesom starzenia i poprawia ogólną kondycję skóry.
OLEJEK MAKADAMIA posiada wyjątkowe właściwości regeneracyjne. Głęboko nawilża i odżywia. Przeciwdziała utracie sprężystości i wyraźnie poprawia wygląd skóry. Doskonale zmiękcza i wygładza naskórek. Chroni przed działaniem wolnych rodników.
WITAMINA E, silny antyoksydant, hamuje procesy starzenia się skóry. Nawilża, wygładza i zmiękcza naskórek. Zmniejsza szkodliwe działanie promieni słonecznych. Poprawia jędrność i elastyczność skóry, dodaje jej witalności i energii.

INNOWACYJNA FORMUŁA!
Eksperci Laboratorium Eveline Cosmetics zainspirowani najnowszymi osiągnięciami współczesnej kosmetologii opracowali innowacyjną formułę „suchego” olejku do ciała. W przeciwieństwie do tradycyjnych olejków, „suchy” olejek do ciała nie pozostawia na skórze tłustej warstwy i natychmiast się wchłania.

Moja opinia :

Suchy olejek do ciała znajduje się w plastikowej przezroczystej buteleczce o pojemności 150 ml. Opakowanie zawiera bardzo przydatny spryskiwacz dzięki któremu świetnie wydobywa się olejek z opakowania. Po za tym dzięki niemu olejek nie rozcieka nam się po rekach.


Konsystencja lejąca, strasznie przypominająca oliwkę ale mniej gesty, mniej mokry i mniej tłusty. 
Psikając olejkiem na ciało pozostaje w formie wielkiego przezroczystego kleksa który w żaden sposób nie spływa ze skory tylko już po części się wchłania. 
Bardzo wydajny, używając go dziennie nawet nie ubyła mi połowa :)



Zapach olejku jest niepowtarzalny, ma się ochotę wracać do niego za każdym razem. Dlatego tez pokochałam jego używanie codziennie. 

Hm... szczerze się przyznam że byłam go strasznie ciekawa zaraz po otworzeniu paczuszki. Od razu wzięłam się za jego testowanie. Zaskoczeniem dla mnie było własnie to ze zawiera psikacz dzięki któremu nakładanie jest o wiele milsze i mniej brodzące.

Jeden wielki kleks wydobyty za sprawa psikacza pozwala na posmarowanie większego kawałka skóry. Olejek dzięki płynnej lekkiej konsystencji szybko rozprowadza się po skórze ciała, natychmiastowo się wchłania a co najważniejsze formuła "suchy" jest dlatego ze nie pozostawia za sobą tłustego filmu jak np.oliwka.


Używając olejku dziennie dopatrzyłam się ze moja skóra stalą się bardziej odżywiona. W dotyku bardziej delikatna, elastyczna bez jakichkolwiek niespodzianek czy zaczerwienień. Suchość skóry zniknęła a o uczuleniu nie ma mowy. Zawarte w olejku witaminy tylko pozytywnie wpłynęły na skore która olejek wręcz pokochała. 

Olejek stanowi świetna barierę przeciwko jakimkolwiek rodnikom powodującym alergie skórne. Przeznaczony własnie dla osób które się z nią zmagają. 
I własnie dla mnie była to niesamowita pomoc w walce ze swędząca skóra ciała. 


Podsumowując :

A jednak olejek do ciała może być suchy. Wszystko związane właśnie jest z tym ze szybko się wchłania i nie zostawia za sobą tłustego filmu. A skóra wręcz czuje później do niego mięte na bardzo długo. 

Czuje ze zaprzyjaźnimy się na dłużej bo jest rewelacyjny :)



Kosmetyk do testów otrzymałam od serwisu bangla.pl w ramach współpracy z Klubem Kejt.



Nie miało to jednak wpływu na moja opinie. 

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Wesołych Świąt...

Moje Drogie...

W tym tak bardzo szczególnym dniu jakim są Święta Bożego Narodzenia chcę Wam życzyć przede wszystkim zdrowia bo przecież ono jest najważniejsze. Później tej miłości bez której nie można normalnie funkcjonować. A na końcu pieniążków bo one tez nam są potrzebne. 

Oczywiście pożyczę Wam jeszcze tego żeby te własnie oto święta były dla Was jak najbardziej magiczne a nadchodzący Nowy Rok był o wiele lepszy niż poprzedni i bardziej owocniejszy :)

A resztę już pożyczcie sobie same :)




niedziela, 22 grudnia 2013

O szamponie który byłby idealny ale...

Siemka :)

Jak Wam powiem ze strasznie mi się już nic nie chce i mam dość nadchodzących świat to pewnie każda przyzna mi racje. 
Kompletnie tez nic nie idzie po mojej myśli aj... znowu marudzę.

Ok już nie będę... chce Wam dziś opowiedzieć o pewnym biedronkowym produkcie który chodź nie był mój i tak by przetestowany na każdy sposób. 

Przedstawiam Wam 

Natei Naturals szampon do włosów suchych i zniszczonych

Kilka słów ode mnie :

Opakowanie:

Szampon Natei znajduje się w dużej plastikowej butelce kolorku migdałowego o pojemności 500 ml. 
Szampon z opakowanie wydobywa się bardzo dobrze ale ma jeden malutki minusik. Nie ma możliwości postawienia go na głowie. A to wszystko dlatego ze ma dziwnie zaokrąglone otwarcie. I w taki sposób resztki szamponu nie maja jak spłynąć żeby go wykorzystać. 




Konsystencja i zapach :

Migdałowy szampon jest lekko lejącej się konsystencji  ale nie wodnistej. Zaskoczeniem dla mnie był kolor szamponu który jest po prostu zielony. Intensywnie zielony. Nie spotkałam jak do tej pory takiego kolorku .

Natomiast jeśli chodzi o zapach szczerze powiem ze jest bardzo przyjemny. A to wszystko za sprawa migdałów które są głównym składnikiem szamponu. A ja uwielbiam ich zapach jest cudowny.


Skład : 


Moja opinia :

Szampon zakupiła sobie moja teściowa ze względu na to że jest straszna maniaczka zmieniania i eksperymentowania na głowie. Ja z racji ze nie znałam biedronkowych szamponów lekko się do niego podłączyłam.

Z początku strasznie byłam ciekawa jak się będzie u mnie sprawdzał zielony milutko pachnący szampon. Ale moje nadzieje za szybko okazały się płonne.

Hm... własnie ta zielona maź która nakładam na włosy zbytnio mnie nie powaliła na kolana. Musiałam dać go strasznie wiele żeby w ogolę na włosach mi się zapienił. Jak się już zapienił to zaś za bardzo. Spłukiwało się go strasznie ciężko co spowodowało że po wysuszeniu włosów w ręcznik zauważyłam multum kołtunów ciężkich do rozczesania. Ale to jeszcze nic. Jak się już z nimi uporałam to kolejnym dobiciem mojej osoby było oczywiście to że włosy wyglądają jak przed myciem, czyli tłuste brzydkie i bez kolorku.


Mało mnie coś nie trafiło jak na złość. Używałam go zaledwie 4 razy i chyba o 4 razy za dużo.. Za każdym razem był dokładnie taki sam efekt. Nic specjalnego.

Podsumowując :

Kilka razy spotkałam się już z  czymś takim ze produkty z Biedronki okazywały się być dla mnie zaskoczeniem. Za niewielka kasę miałam kosmetyk wart polecenia.Lecz tym razem okazuje się ze Wam go nie polecę. Chodź mam  włosy przesuszone to i tak w żaden sposób mi nie pomógł. A jak myślicie jak się u mojej teściowej sprawdził? Nie powiem idealnie. Ona jest zachwycona i sięga własnie po następna butelkę.

A Wy może miałyście okazje go wypróbować? Jakie wrażenia? Inne niż moje?

piątek, 20 grudnia 2013

Moi kochani ulubieńcy grudnia :)

Hejka :)

A dziś tak może będzie bardziej luźniejszy pościk. Co Wy na to? Ostatnio troszkę recenzji było wiec mała odskocznia nie zaszkodzi. 
A tym bardziej skoro chce się Wam pochwalić moimi ulubieńcami grudnia. Kosmetyki kosmetyki to to co kocha każda z  nas. I bez nich własnie sobie nie wyobrażamy sobie życia. 

Ja sama ostatnio bez kilku kosmetyków nie wyobrażam sobie wyjścia z domu. I własnie oto one. 


1. Cienie do powiek Quattro marki Eveline. Niedawno pisałam o nich kilka słów. Są świetne, kremowe, długo się utrzymują na powiekach. I własnie głownie bez nich nie wyobrażam sobie codziennego wyjścia. Chcecie więcej poczytać zapraszam oto tu :



2. Maskara Eveline Magnetic Look. Kolejna nowość Eveline i kolejny ulubieniec codziennego dnia. Uwielbiam ja własnie za to ze z moimi rzęsami robi cuda. Dzięki niej moje rzęsy sięgają nieba i są takie czarne zmysłowe i seksowne :) Jeśli nie miałyście się okazji przekonać zapraszam tu:


3. Ostatni produkt marki Eveline który mnie powalił to podkład Magical Cover. Ale o nim wiele nie napisze a zresztą nic nie napisze. Cierpliwie poczekacie na recenzje która pojawi się na dniach :)


4. Róż do policzków Expert Wear Blush. Lekka fajna różowa konsystencja rozświetla moje policzki nadając im delikatności oraz naturalności. Lubie i lubić będę zawsze :)


5. Lakier piaskowy Lovely Baltic Sand
Niedawno mi się przypomniało ze posiadam owy lakierek i znowu mania piaskowa powróciła. Teraz planuje zakup białego świątecznego cuda. Wszystko przede mną. 


6. Zdzieraczek Tutti Frutti Farmony arbuz& melon. Pachnące cudo bez którego nie wyobrażam sobie czasem wejścia pod prysznic. 
Kocham jak pachnie, kocham jak zdziera ogólnie kocham i pozostanie z nim na zawsze. 


7. A na samym końcu zostawiłam sobie moja ulubiona mgiełkę do prostowania włosów Marion. termo ochrona murowana a i włosy fajnie odżywione i nie napuszone. 



czwartek, 19 grudnia 2013

Zabieg laminowania proste i gładkie włosy od Marion

Hejka.

Długo a to bardzo długo zbierałam się żeby się wsiąść za zabieg laminowania włosów dzięki firmie Marion Kosmetyki. Zawsze brakowało czasu a wystarczyło tylko chęci. Dziś pierwsza saszetka pękła a ja dziele się z Wami efektami i wrażeniem. 

Zostańcie ze mną :)

Od producenta :

Laminowanie to zabieg, dzięki któremu w szybki i łatwy sposób można uzyskać efekt doskonale prostych i wyjątkowo gładkich włosów.

Do włosów niesfornych, puszących się

Składniki aktywne dodatkowo je kondycjonują i odżywiają:

płynna keratyna, wnikając w głąb włosów, przyczynia się do ich odbudowy , zapewnia im zdrowy wygląd, gładkość i naturalny połysk,
proteiny pszenicy pielęgnują strukturę włosów, wygładzając ją i wzmacniając,
kompleks składników nawilżających gwarantuje natychmiastowe, optymalne i długotrwałe nawilżenie włosów.
Zabieg powoduje, że włosy są:

- gładkie i proste
- ujarzmione i nawilżone
- miękkie i błyszczące
- łatwe do rozczesania


Duosaszetka= dwie aplikacje

Kilka słów o produkcie :

Opakowanie :



Dwie saszetki w których znajduje się odpowiedzialna za laminowanie włosów masa, oraz szereg niezastąpionych informacji dla danego zabiegu. 

Konsystencja oraz zapach :

Konsystencji jest bardzo gesty, kolorku biało-perłowego. W dotyku delikatne jak mleczko do włosów,
Natomiast zapach ma delikatny, nie nachalny. Dość długo utrzymuje się na włosach. 


Skład :


Moja opinia:

Zacznę może od tego ze do zabiegu wcale się nie przygotowywałam. Postępowałam tylko z opisem na saszetce. Na początku dokładnie umyłam włosy, po czym spłukałam i lekko osuszyłam ręcznikiem. Bez nakładania odzywki rozczesałam następnie wzięłam się za saszetkę.

Po rozcięciu saszetki z jednej strony wydobyłam biało-perłowa masę na rękę po czym dokładnie rozmasowałam w rekach i dokładnie od nasady aż po same końce wmasowałam ja we włosy. 

Następnie opuszkami palców rozczesałam pokryte białą mazia włosy po czym zawinęłam je w czepek i odstawiłam na 10 minut ( ha ha )
Podczas trzymania włosów w czepku zauważyłam takie male odczucie ciepła, jakby porostu zawarta w zabiegu keratyna zaczynała działać i wnikać w głąb włosa. 


Po upłynięciu 10 minut przeszłam do dalszego działania czyli zmycia mazi z głowy. Schodziła raz dwa w delikatny sposób. Delikatnie się pieniła. 

Kolejna czynnością było rozczesanie. Jak myślicie jak się udało? Bez żadnego problemu, szybko wygodnie , bez ani jednego włosa na szczotce. Rewelacja. 

Ostatni zabieg czyli suszenie. Na opakowaniu zalecane jest wysuszenie włosów suszarka bądź prostownica z pomocą okrągłej szczotki. Ja wybrałam jednak suszarkę. I oto co działo się z moimi włosami.

Suszenie:

Już przed suszeniem po samych moich włosach zauważyłam że są całkiem inne i bardziej ulizane. Heh... miałam na myśli bardziej wyprostowane. Susząc włosy i rozczesując je za każdym razem szczotka zauważałam że włosy pod wpływem ciepła robią się inne. Przede wszystkim znikały rozproszone końce i moja puszysta szopa. Włosy były delikatne i łatwiej rozczesujące się oraz współgrające z suszarka. 

Po skończeniu suszenia byłam strasznie zaskoczona. Włosy rewelacja. Ani jednego stojącego włosa,zero ulizania wręcz przeciwnie włosy delikatnie rozprostowane. Troszkę mniej niż prostownica ale i tak świetnie. Gładkie, lśniące, milutko pachnące i delikatne w dotyku. Rewelacja. Nie spodziewałam się takiego efektu. Zniknęło napuszenie a włosy stały się ujarzmione i po prostu świetne. A unoszący się zapach wręcz dopełniał acyl zabieg jak tylko mógł.


Podsumowując :

Szczerze powiem że nie wierzyłam ze taki zabieg bez użycia prostownicy był w ogóle możliwy. A jednak zaskoczył mnie niesamowicie. Mam jeszcze jedna saszetkę i wykorzystam ja prawie na Wigilie. W taki sposób pochwale się rodzince jak szybko i bez najmniejszego wysiłku idzie w włosami zdziałać cuda :)

Miałyście do czynienia z tym zabiegiem może? I jak się u Was sprawdził? 
Może podzielicie się ze mną wrażeniami? :)


Kosmetyk do testów otrzymałam w ramach współpracy z


Nie miało to jednak wpływu na moją opinie. 


środa, 18 grudnia 2013

O zwykłym zmywaczu który okazał się być luksusowym :)

Bez malowania paznokci nie wyobraża sobie życia każda normalna kobieta. To takie świetnie nie prawda? Rewelacja. Ale zmywanie paznokci już nie jest taka frajda. Nie każdy to lubi. Ja najchętniej bym od tego zwiała ale nie idzie.
Niedawno poznałam pewien zmywacz do paznokci. Zwykły najzwyklejszy. Albo i jednak nie. 

Prezentuje Wam oto Luksusowy zmywacz do paznokci firmy Dremers.

O zmywaczu:

Zmywacz znajduje się w szklanej malej buteleczce z czerwona nakrętką. Zawartość wiadomo wodnista, przezroczysta i strasznie pachnie acetonem. Na opakowaniu nie ma nic a nic napisane o produkcie nawet składu brak. 


Własnie ta wodnista konsystencja na zamoczonym waciku w bardzo dobry sposób usuwa z paznokcia lakier już za jednym pociągnięciem. Nie zostawia za sobą śladu w postaci białej powłoki bądź niedomytego lakieru. Wręcz przeciwnie schodzi raz dwa.


Zawarte witaminy w tym zmywaczu w dobry sposób wpływają na płytkę paznokcia. A to dlatego ze nie raz miałam do czynienia ze zwykłymi zmywaczami i co. Po zmyciu lakieru powodowały że moja płytka paznokcia wręcz mnie bolasa. śmiertelnie bolała. A po samym wyschnięciu płytki pojawiał eis biały ślad ciężki do usunięcia.



W tym przypadku jednak było inaczej. Zmywacz okazał się dla mnie rewelacyjny. Zużyłam już kilka jego butelek i często do niego wracam. Kupuje go w lokalnym sklepiku za niecałe 2 złote a wart jest tych pieniędzy co luksusowy zmywacz. 

Teraz wiecie skąd się jego nazwa wzięła :)