Witajcie :)
Postanowiłam Wam dziś udokumentować moją ostatnią nieobecność a mianowicie jak to niewiele wystarcza żeby jedna osoba skomplikowała nam życie.
Poczytajcie.
Gdzieś w dalekiej galaktyce albo za lasami i górami mieszkał kiedyś mój wujek ( podobno) który był i nagle go nie ma. O co chodzi. Jak długo żyje na świecie a mianowicie 27 lat w życiu chłopa na oczy nie widziałam. Okazuje się że zmarł. Świeć mu Boże.
Dobra ciągnę dalej. Pewnego słonecznego dnia do domu mamy przychodzi pismo z sądu a w nim napisane że dostała mamusia spadek. Piękne uczucie. Wow kasa, samochód, pewnie kupę pola które idzie sprzedać będzie kasa i te miny zadowolenia. A tu zonk jak jasna cholera. Okazuje się że mamusia dostała w spadku dług cholera kupę kasy długu do spłacenia. I zaczęły się jaja. Miny nam zrzedły.
Żonka zmarłego a dodatkowo jakaś śmieszna pani poseł z Wałbrzycha zrzeka się długu, robi podzielność majątkową a po reszcie rodziny sąd zaczyna szukać osłów które spłacą długi kupę tysięcy długów. I co? To jeszcze nic.
Notariusz, sąd i załatwianie kupy papierów nagle staja się moimi przyjaciółmi. Najpierw pierwsza wizyta u pani notariusz i zrzekam się spadku z reszta 15 osobowej rodziny składającej się z samych dorosłych. Masakra. Biurokracja. Stówka za podpis i napisanie aktu, do tego dodaj znaczki i w ogóle. A gdzie tam reszta.
( źródło internet)
Teraz kolej na nasze dzieci. Teraz wchodzimy na drogę sądową. I tu dopiero jaja jak berety. Okazuje się że najpierw do sądu trzeba złożyć wniosek o odrzucenie spadku przez małoletniego, później rozprawa, uprawomocnienie wyroku i znowu pani notariusz i znowu kasa. A co sąd to obyczaj. Każdy chce inne papiery, każdy chce więcej kasy. W końcu okazuje się że nasza Polska to kraj beznadziejny jeśli chodzi o prawo. I co dalej.
Jak już udało mi się złożyć dokumenty oczywiście tak kompletne jak sąd chce zaczynają opadać mi ręce. 2 beznadziejne miesiące starań. Wyczekiwanie na rozprawę sądową a jest okres letni wiec jestem w kaczej du... Teraz dowiaduje się że zostało mi mało czasu mam tylko pół roku jeśli się nie wyrobie wszystko przepadnie i od nowa.
Śpię spokojnie do dziś kiedy się okazuje że moja ciotka która składała wniosek w tym samym sądzie co ja jest po rozprawie nie odrzucili tego spadku i co teraz? Nie wiem... masakra boje się... szczerze powiem mam dość. Przecież to nasze prawo jest chore. A mnie się nie pyta nikt czy mam co dziecku do gara włożyć. Rypie tylko na opłaty urzędowe i nie tylko.
Skoro najbliższa rodzina zrzeknie się spadku to ścigają resztę jeleni. Może oni zapłacą. I potem leci moja mama, jej dzieci, nasze dzieci, dzieci ich dzieci i dzieci ich dzieci i tak w koło Macieju a ty bądź mądra i pisz wiersze.
Ja szczerze powiem mam serdecznie tego dość. W życiu by mi się nie śniło dostać tyle kasy w długu a mianowicie 750 tysięcy za jakieś machlojki a pani poseł która siedzi koło Tuska śpi z palcem w d... i z nas się śmieje.
( źródło internet)
Na koniec dodam Wam tyle że to nie koniec. Zjadło mi to kupę nerwów, 2 miesiące wycięte z życiorysu, 500 złotych już nie moje a gdzie tam do końca tego wszystkiego I w co to poszło w nic. W żaden sposób mnie to nie uszczęśliwiło tylko załamało bardziej bo jak można. W takie sposób nawet udało mi się przekonać jakie są urzędy, jaką robią łaskę i jakie przywileje mają posłowie.
A ja nawet go nie znałam, w życiu nie widziałam a już tym bardziej moje dziecko które od kilku lat jest na świecie. To jest chore.
Wysiadam....
Teraz już wiecie dlaczego mnie nie ma w ostatnim czasie. Nie wyrabiam. Może niektórym się wydaje że idzie dać rade ze wszystkim ja już nie mam siły wykończy mnie to chyba szybciej niż myślę.
Dziękuję za wysłuchanie :)
Zanudziłam he he na maksa :P
Nawet mi nie mów o sprawach spadkowych....nasza ciągnie się już 5 lat...tyle, że my na szczęście nie dziedziczymy długów. U nas to jakieś groszowe sprawy, żadne wielkie pieniądze...więcej zapłacimy za sprawy sądowe, rozliczenia i te inne pierdoły...
OdpowiedzUsuńBrak mi słów na to co czytam i kolejny raz utwierdzam się w przekonaniu, że Polska to chory kraj...
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za pomyśle rozwiązanie wszystkiego.
A ile pieniędzy wtedy idzie w bloto na nic... wiecznie się okazuje ze czegoś brakuje cos jest źle albo drugiej stronie cos nie pasuje...
UsuńTo jest istna paranoja, nasze durne polskie prawo
OdpowiedzUsuńTo jest na prawdę chore :( Bardzo Ci współczuje takie sytuacji... Nasze Polskie prawo w ogóle jest poj...ne :/
OdpowiedzUsuńJa pierdzielę, to ktoś sobie może pożyć na nasz koszt ładnie, a potem umrze i my to odziedziczymy. Współczuję
OdpowiedzUsuńTo morze się tylko w Polsce dziać.
może* miało być
UsuńŻyją ludzie ponad stan a ty potem czlowieku się martw jak to będzie wszystko....
UsuńTo Ci nie zazdroszczę :/ I jak doczytałam, że ta cała babka siedzi koło Tuska, to wcale sie nie dziwię, że Was tak urządziła... :/
OdpowiedzUsuńNaprawdę Ci współczuję, oby udało się to jakoś wszystko rozwiązać.
OdpowiedzUsuńTo przykre... Cholernie przykre. Ale wiem, że też będę musiała się zrzekać 'spadków' i jak sobie o tym pomyślę to aż mi gorzej...
OdpowiedzUsuńCzytałam dwa razy- to jest straszne, że człowiek narobi długów, umiera, a potem rodzina musi się tak męczyć, szukać rozwiązać i wydawać na rozprawy za darmozjada. Niestety urzędy i urzędnicy (nie wszystkie) są opieszałe często nie do przejścia, podobnie sądy, o posłach nie wspomnę, bo to już szlachta. Jednak nie zawsze tak jest, sama w urzędzie pracuję i wiem, że nie zawsze wszystko zależy od szarego urzędnika. Nad nim są też przepisy, ograniczenia, szefostwo. Zawsze byłam cięta na system, do puki nie weszłam w to od srodka:)
OdpowiedzUsuńNasze prawo jest chore! Aby ściągnąć z człowieka kasę, jeszcze przy okazji wykończyć psychicznie. Za to osoby dobrze ustawione, umywają rączki i nic złego ich nie dosięgnie. Współczuję. Wiem co to znaczy i jaki destrukcyjny wpływ ma na codzienne życie. Mam nadzieję, że uda Wam się to wszystko jak najszybciej zakończyć, oczywiście pomyślnie.
OdpowiedzUsuńJa jestem zdania, że nic za darmo nie ma. W życiu nic nie dostałam za frajer od Państwa i pewnie już nie dostanę. Będę zapierdzielać do 67 roku życia, a na koniec szlak trafi zus i będę żerować na moich dzieciach :/ Nóż się w kieszeni otwiera :( Współczuję
OdpowiedzUsuńKochana współczuję Tobie i Twojej mamuśce. Faktycznie macie nie zawesoło, tym bardziej, że człwoieka na oczy nie widziałaś. Ale 750 tyś długu?? Szok!!! Trzymaj się Kochana :*
OdpowiedzUsuńniestety w dzisiejszych czasach pożyczek i kredytów słowo spadek nabiera znaczenia dług, przykra sprawa, mam nadzieję, że sprawa szybko się zakończy!:)
OdpowiedzUsuńBiednemu zawsze wiatr w oczy... ja chyba z pechem się urodziłam i tak być ma.
OdpowiedzUsuńZ absurdami prawa polskiego mam do czynienia nie od dziś, stwierdzam że to państwo jest nastawione tylko na żerowanie na obywatelu , bardzo Ci współczuje.
OdpowiedzUsuńWspółczuję nerwów :)
OdpowiedzUsuń