Witajcie kochane :*
Zastanawiałyście się kiedyś czego nie może aby zabraknąć w Waszej kosmetyczce? Albo bez czego się nie ruszycie z domu?
Wiadomo to jest odwieczny problem. Ja po długich namysłach odkryłam ze nie mogę żyć no własnie .. bez tuszu do rzęs.
Czasem trudno jest mi wyjść na ulice albo choćby do głupiego sklepu bez pomalowanych rzęs. Ale jednak się zdarza.
Do czasu...
Przedstawię Wam mojego faworyta hm... chyba na zawsze oto on:
Illegal Lenght Maybelline New York :)
Kilka słów od producenta:
Maskara Illegal Length dzięki formule zawierającej mikro włókna oraz specjalnej szczoteczce Fiber - Fix pozwala osiągnąć efekt maksymalnie wydłużonych rzęs - nawet do 4 mm. Wyjątkowa szczoteczka została zaprojektowana tak, aby dokładnie rozprowadzić włókna znajdujące się w tuszu, docierając do każdej rzęsy.
Po raz pierwszy miałam z nią styczność w marcu tego roku. Kiedy to Maybelline wręczyło mi ja do testowania jako jednej z Trends. Dostałam czarna.
Ucieszyłam się niezmiernie chodź szybko moja minka zrzedła.
W opisie miał być cudowny efekt wydłużania rzęs do 4 mm oraz brak sklejalności rzęs ale jednak było inaczej.Po za tym żebym mogła uzyskać idealny efekt wydłużenia potrzebowałam od 3 do 5 warstw tuszu.
W miarę testowania i opieki nad ta maskara nabywałam wprawy i przyzwyczajenia do nowej szczoteczki FIBER-FIX z 6ma różnymi punktami styku dla optymalnej przyczepności włókien do rzęsy. Zauważyłam także ze szczoteczka idealnie się dopasowuje po czym maluje nawet te najmniej dostępne rzęsy. Ideał.
Po za tym trzyma się idealnie rzęs nie kruszy się nie obsypuje ale ciężko się go zmywa. Kolor jest idealnie czarny bardzo intensywny.
Teraz zaczęłam już 2 opakowanie tego cuda. I z dnia na dzień jestem z niej bardziej zadowolona bo działa cuda.
Z reszta same zobaczcie jak sprawdził się na moich rzęsach już teraz :)
Podsumowując:
Nie ma co pochopnie po jednym użyciu oceniać czego kolwiek nawet kosmetyku. Ja na początku byłam zawiedziona a z czasem testowania i zapoznawania się z szczoteczka Fiber - Fix nabrałam wprawy i moje rzęsy są cudownie wydłużone już za drugim razem a efekt bosko widoczny.
Jest to jak narazi najlepsza maskara jaka miałam i nie ma bata by zabrakło jej w mojej kosmetyczce :)
Faktycznie efekt na rzęsach robi wrażenie.
OdpowiedzUsuńja również nie obejdę się bez tuszu do rzęs :)
OdpowiedzUsuńJa tam uwielbiam 2000 calorie i eye brightening od MF ;)
OdpowiedzUsuńśliczne rzęsy:)efekt widoczny
OdpowiedzUsuńwygrałam go na MNY i oddałam mamie, a teraz żałuję ;/
OdpowiedzUsuńdla mnie tusz tragedia :D najlepszy jednak to falsies drama i one by one satin black jeśli mówimy już o mny :)
OdpowiedzUsuńefekt jest niesamowity- szkoda, że u mnie takiego nie ma :P
OdpowiedzUsuńJa ten tusz oddałam mamie, po pierwszym, drugim i kilku kolejnych użyciach nie uzyskałam pożądanego efektu. Gustuję jednak w pogrubiających maskarach i u mnie nr. 1 jest One by One Satin Black też MNY;)
OdpowiedzUsuńto też mój ulubiony ;) dzięki niemu jestem z MNY ;) zapraszam do mnie ;) http://printempsanewyork.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuper efekt :) Rzęsy jak firanki :)
OdpowiedzUsuńZostałaś oTAGowana :)
OdpowiedzUsuńhttp://lavenderdrem.blogspot.com/2012/11/tag-moje-wosy-w-piguce.html
Zapraszam do zabawy :)