Hej Kochane :)
Po raz kolejny postanowiłam zainwestować w zwykła farbę do włosów posiadającą możliwość rozjaśniania włosów do 4 tonów.
Po raz kolejny postawiłam na farbę Garniera ale tym razem... Color Naturals Creme...
Co z tego wyszło? Same się przekonajcie :)
Co producent mówi o swoim produkcie:
Nowość w koloryzacji włosów Garniera
Trwała koloryzacja odżywiająca włosy z 3 olejkami.
Z oliwką, awokado, karite.
Formuła kremu koloryzującego Garnier Color Naturals wzbogacona w olejek z oliwek wnika we wnętrze włosa, aby wydobyć długotrwały kolor z lśniącymi refleksami i zapewnić 100% pokrycia siwych włosów. Kremowa formuła z 3 olejkami odżywia i wygładza włókno włosa: włosy odżywione są elastyczne i miękkie w dotyku.
Kilka słów ode mnie:
Kocham być blondynka i tak już chyba pozostanie. Od gimnazjum farbuje włosy i już chyba wszystkie czerwienie miałam po czarne, różowe, rude aż po blond. I na blondzie zostało.
Tym razem upłynęło troszkę czasu od ostatniego farbowania wiec zakupiłam nowość która dostrzegłam w moim sklepie. Garnier Color Naturals Creme. Pomyślałam czemu nie. Farby Garniera lubię, nic mi się po nich nie dzieje wiec raz się żyje a może...
I tak farba nr 111 czyli super jasny popielaty blond za jedyne 12 złotych trafił w moje łapki.
A dziś farbowanie. Hm... z początku byłam strasznie zawiedziona ponieważ po rozmieszaniu kremu okazało się ze farba jest strasznie rzadka. Kolorek oczywiście biały a zapach o boże strasznie amoniakowy, dający po nozdrzach oraz oczach. Ale po pewnym czasie amoniakowy zapach gdzieś się tracił w powietrzu i spokojnie szlo oddychać.
Farba chodź rzadka to nakładało się ja dobrze na włosy. Nie ściekała wręcz trzymała się idealnie na włosach. Tylko kolejny minusik strasznie szczypała mnie w głowę, po czasie zmieniając szczypanie w strasznie rozgrzewający efekt. Ale dało się to wytrzymać.
Odrosty poszły w ruch z farba 25 na głowie, potem kolejne 10 na resztę włosów. A następnie spłukiwanie. Farba zeszła szybciutko, bez jakichkolwiek niespodzianek.Nie uczuliła, nie pozostawiła. Suszenie tez rewelacja a efekt.
O boże... jestem siwuska ha ha... tak tak moja reszta blond włosów zamieniła się w siwiznę. A odrosty stały się wręcz blond co powaliło mnie na kolana. Miałam wrażenie podczas trzymania farby na włosach ze w ogóle się nie rozjaśniają ale jednak. Osiągnęłam efekt który moim zdaniem nie spotykany był do tej pory. Poprzednia farba z Garniera Color Sensation pójdzie w odstawkę a ta będzie królować póki nie znajdę innej.
Dodam jeszcze ze włosy po farbowaniu były fajne w dotyku, dobrze się rozczesywały a co najważniejsze nie wypadła mi ich ani grama.
Dodam jeszcze ze włosy po farbowaniu były fajne w dotyku, dobrze się rozczesywały a co najważniejsze nie wypadła mi ich ani grama.
Podsumowując:
Po raz kolejny okazuje się ze to co na pierwszy rzut oka nie zachwyca na koniec daje podwójny efekt. Ja w sumie dążyłam do tego by odrosty były pokryte farba. Rozjaśnione. I udało się. A osiągnięty efekt powalił mnie na kolana z czego mogę powiedzieć ze farba ta jednak jest warta polecenia dla blondynek :)
Życzę Wam miłego dnia :)
Bardzo ladnie ci pokryła odrosty.
OdpowiedzUsuńJa uzywam tylko garniera.
kosmetycznieee.blogspot.com
Świetny wyszedł kolorek ;)
OdpowiedzUsuńja jak farbowałam na blond to używałam farby Shwarzkophf Live :) też bardzo mocna farba.
OdpowiedzUsuńŚwietnie pokryła odrosty :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie ci rozjaśniła!
OdpowiedzUsuńZmiana na lepsze :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
rzeczywiście ładnie rozjaśniła odrosty:)
OdpowiedzUsuńRównież jest to moja ulubiona farba :) Jednak przy następnym farbowaniu robie mały skok w bok z Olią :)
OdpowiedzUsuńJa też miałam włosy po farbowaniu fajne, ale teraz mam ciągły problem z rozczesywaniem :(
OdpowiedzUsuńFajnie, że kosmetyk okazał się dobry :) Nigdy nie miałam blond włosów...
OdpowiedzUsuńKiedyś używałam tych farb, ale jakoś mnie zawiodła 2/3 razy , znalazłam inne i już raczej do nich nie powrócę :)
OdpowiedzUsuńUzyskałaś bardzo fajny efekt :)
OdpowiedzUsuńbardzo łądny kolorek wyszedł ;) bez zielonych czy innych refleksów ;)
OdpowiedzUsuń